Premier Donald Tusk w ogniu krytyki posłów opozycji. Chodzi o słowa jakoby był namawiany do kandydowania na przewodniczącego Komisji Europejskiej. On sam kilka dni temu zastrzegł, że nie będzie teraz decydował w tej sprawie.

Tymczasem Adam Hofman z PiS uważa, że to gra by uzyskać najlepsze poparcie w wyborach na szefa partii. "Moim zdaniem nigdy takiej propozycji nie dostanie. Nie ma takich szans. Ale grać będzie, bo to mu się opłaca" - twierdzi rzecznik PiS.

Podobnego zdania jest Wojciech Olejniczak z SLD. Uważa, że Donald Tusk nie dostał żadnej propozycji, bo gdyby tak było, niczego by nie rozważał tylko już zadeklarował czy startuje wyborach na szefa partii czy leci do Brukseli.

Jacek Protasiewicz z PO zapewnia jednak, że w tej sprawie wszystko jest jasne. "Donald Tusk powiedział, że w lipcu ogłosi swoje osobiste plany. A to się dokładnie pokrywa z kalendarzem zgłoszenia własnej kandydatury do wyborów przewodniczącego PO" - odpowiedział.

W ubiegłym tygodniu szef chadeków w PE Joseph Daul powiedział, że Tusk jest jednym z potencjalnych kandydatów na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Chadecy zapewne znów obsadzą stanowisko szefa KE, jeśli wygrają eurowybory w 2014 roku. Głośno było też o poparciu ewentualnej kandydatury Tuska przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, co miałoby duże znaczenie, gdyby CDU/CSU pod jej wodzą wygrało nadchodzące wybory w Niemczech. W komentarzach prasowych wskazywano jednak na opór Francuzów, którzy nie chcą, by szefem Komisji był polityk spoza strefy euro.