Pasażerowie wszystkich lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. oraz rodziny ofiar z prezydenckiego Tu-154M zostały uznane za pokrzywdzonych w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę. - To grubo ponad 200, a może nawet i 300 osób - szacuje w rozmowie z tvn24.pl zastępca Prokuratora Okręgowego Paweł Nowak. Tak duża liczba pokrzywdzonych może sparaliżować śledztwo.

Oskarżyciele musieli zakreślić krąg osób pokrzywdzonych, ponieważ tak nakazał im w marcu tego roku sąd.

Ostateczna lista pokrzywdzonych w śledztwie cały czas nie jest gotowa, ale prokuratorzy szacują, że będzie liczyła ok. 300 pozycji. - To dane przybliżone, ale takich osób będzie na pewno grubo ponad 200, może nawet i 300 - dodaje prok. Nowak. Tylko delegacja rządowa, która do Smoleńska leciała 7 kwietnia czterema samolotami, składała się z ponad 70 osób. Z kolei w śledztwie dotyczącym katastrofy z 10 kwietnia wojskowi prokuratorzy za pokrzywdzonych uznali aż 185 osób - są to bliscy ofiar.

Zakreślenie i tak bardzo szerokiego kręgu osób pokrzywdzonych może bardzo uprzykrzyć pracę prokuratorow. Jeśli osoby te będą chciały aktywnie korzystać ze swoich praw - a więc przeglądać akta, składać nowe wnioski dowodowe, uczestniczyć w czynnościach procesowych lub zaskarżać postanowienia i zarządzenia wydane w postępowaniu przygotowawczym - to, w opinii prowadzących postepowanie, wydłuży się ono o wiele miesięcy.

Tvn24.pl przypomina, że śledztwo w cywilnym wątku katastrofy smoleńskiej prokuratura na warszawskiej Pradze umorzyła w połowie ubiegłego roku m.in. "z braku cech przestępstwa". Oskarżyciele tłumaczyli, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby stwierdzić niedopełnienie obowiązków służbowych - w tym przypadku godzące w dobro powszechne, dobro instytucji państwowych.