Ambasador Finlandii Jari Viléna zaprosił kolegów z innych placówek dyplomatycznych i razem posprzątali warszawski ogród, tak zwaną Dolinkę Szwajcarską. Psie kupy, wśród ozdobnej zieleni, w miejscu, gdzie przychodzą rodzice z dziećmi na spacer to codzienność- mówią IAR mieszkający w okolicy ludzie. Władze dzielnicy tłumaczą się, że mają podpisaną umowę na sprzątanie skweru z jedną z firm.

Ambasador Jari Viléna skrzyknął dyplomatów z Czech, Szwajcarii, Norwegii , USA i Rumunii wzięli do ręki worki na śmieci,grabie i ruszyli do sprzątania. "Mamy teraz taka porę roku, kiedy robi się porządki w ogrodach" - tłumaczy całą inicjatywę w rozmowie z IAR ambasador Jari Viléna.

"W Finlandii każdy dba o otoczenie"- dodaje. W jego ojczyźnie działa nawet organizacja społeczna, która ma hasło "Jeden śmieć na dzień" ."Jeżeli każdy zbierze jeden śmieć na dziennie, będziemy mieli ogromny wpływ na porządek w otoczeniu" - mówi.

Zaproszenie do wspólnego sprzątania Dolinki Szwajcarskiej przyjął od ambasadora burmistrz śródmieścia Wojciech Bartelski. Zapewniał IAR, że na co dzień jest tu czysto, a opiekuje się tym jedna z firm. Burmistrz przyszedł posprzątać, żeby dać innym dobry przykład. "Chcę pokazać, że trzeba dbać o przestrzeń publiczną"- zaznaczył.

Inne zdanie na temat czystości w Dolince Szwajcarskiej mają mieszkający tam ludzie. Pani Roshwita skarży się na zalegające tam psie odchody. Zastanawia się jaki sens ma to, że co roku sprząta tu " Zieleń Miejska" skoro nikt nie zbiera pozostawionych tu psich kup. "Dobrze, że ambasadorowie coś zrobili, bo miasto nie potrafi tego wyegzekwować" - dodaje.

Wszyscy dyplomaci biorący udział w sprzątaniu ogrodu mają w jego okolicy swoje placówki. W przeszłości W Dolince Szwajcarskiej można było oglądać i posłuchać koncertów Jana Paderewskiego. W czasach współczesnych organizowano tu występy teatrów dziecięcych.