W zapowiedzianych na 14 kwietnia wyborach prezydenckich w Wenezueli jedynie obóz rządzący ma swojego pewnego kandydata. Wczoraj narodowa komisja wyborcza ogłosiła datę wyborów, ale swojej kandydatury nie potwierdził dotychczas nominowany przez opozycję Henrique Capriles Radonski.

Radonski, obecnie gubernator stanu Miranda, ograniczył się jedynie do podziękowania opozycji za propozycję wpisem na Twitterze. Zapowiedział, że przeanalizuje sytuację i ogłosi swoją decyzję w najbliższych godzinach. Jeśli będzie ona pozytywna, Radonski zmierzy się z jedynym kandydatem obozu rządzącego, Nicolasem Maduro. Pełni on po śmierci Hugo Chaveza funkcję tymczasowego prezydenta kraju.

Według badań opinii publicznej, to właśnie Nicolas Maduro ma większe szanse na wygraną. Były kierowca i działacz związkowy, był posłem i przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego, a w rządzie Chaveza ministrem spraw zagranicznych i wiceprezydentem. Wyznaczony przez Chaveza do kontynuowania jego polityki, uzyskałby poparcie tej części społeczeństwa, która popierała "zmarłego wodza rewolucji".

Capriles Radonski natomiast w wyborach prezydenckich 7 października ubiegłego roku przegrał z Hugo Chavezem 11 punktami. Ocenia się jednak, że był on najlepszym kandydatem opozycji w ciągu całej czternastoletniej „chavezowskiej ery”.