Jeśli Palestyńczycy w czwartek uzyskają w ONZ poparcie dla nowego statusu, mogą zapłacić wysoką cenę. Jednak nie ma nic zaskakującego w tym, że Mahmud Abbas nalegał na to jedyne dyplomatyczne rozwiązanie, jakie jeszcze mu pozostało - pisze "New York Times".

Dziennik przypomina, że rozmowy pokojowe z Izraelem są w impasie od 2008 roku, a rozwiązanie dwupaństwowe jest bardziej odległe niż kiedykolwiek.

W dodatku po niedawnych walkach w Strefie Gazy palestyński przywódca, Mahmud Abbas, stracił w oczach wielu Palestyńczyków. Znajdował się on na obrzeżach procesu negocjacji rozejmu Izraela z Hamasem, sprawującym władzę w Strefie Gazy, choć kraje takie jak Egipt, Katar czy Turcja poparły tę radykalną organizację, uważaną przez USA, Izrael i Europę za terrorystyczną - ocenia "NYT".

Zastrzega, że nawet w razie powodzenia głosowania wniosku Palestyńczyków, mogą oni zapłacić wysoką cenę. Gdy w ubiegłym roku Palestyńczycy uzyskali pełne członkostwo w UNESCO, Izrael wstrzymał transfer do Autonomii Palestyńskiej milionów dolarów z podatków. Z kolei Stany Zjednoczone wstrzymały finansowanie tej oenzetowskiej agendy, a także wypłatę wielomilionowej pomocy dla Palestyńczyków - zaznacza nowojorski dziennik.

Poza tym wcześniej w tym miesiącu Izrael ostrzegał, że jeśli rezolucja przyznająca Palestyńczykom status nieczłonkowskiego państwa obserwatora zostanie przegłosowana na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, to może rozważyć anulowanie porozumień z Oslo z 1993 roku. Pojawiła się też groźba obalenia Abbasa i rozpadu Autonomii Palestyńskiej; także w Kongresie USA pojawiły się groźby kolejnych sankcji - zauważa "NYT".

Jak jednak konkluduje, groźby nie powinny zostać zrealizowane, ponieważ bezcelowe jest karanie akurat tych palestyńskich sił, które podjęły zobowiązanie na rzecz pokojowego rozwiązania na Bliskim Wschodzie.