Premier Donald Tusk poinformował w środę, że będzie rozmawiał z marszałkami Sejmu i Senatu - Ewą Kopacz i Bogdanem Borusewiczem - o przeprowadzeniu audytu dotyczącego zabezpieczenia budynków parlamentu.

"Będę rozmawiał z marszałkami Sejmu i Senatu o tym, aby raczej zdecydowali się na taki zobiektywizowany audyt. Raz się niektórzy obawiają tabloidów, że napiszą, iż się ktoś odgradza. Innym razem ktoś powie, że lekceważymy bezpieczeństwo posłów. Moim zdaniem jest najwyższy czas, żeby profesjonaliści od bezpieczeństwa rozstrzygali jak zabezpieczać budynki publiczne tego typu jak na przykład budynek Sejmu" - powiedział premier dziennikarzom.

Tusk przekonywał, że Polska staje się bardzo nowoczesnym państwem ze wszystkimi dobrymi i złymi tego skutkami. "Jednym ze złych skutków tej nowożytnej epoki jest, że nawet w najbardziej rozwiniętych państwach wzrasta czasami zagrożenie terroryzmem" - dodał. Premier podkreślił jednocześnie, że nie "odczucia polityków", ale "decyzje fachowców od bezpieczeństwa" powinny rozstrzygać o tym, jak powinny być chronione takie obiekty jak parlament.

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała w środę, że o ewentualnym ogrodzeniu gmachu parlamentu będą rozmawiać Prezydium Sejmu i Konwent Seniorów. W ocenie marszałek Sejm jest jednak miejscem, które powinno mieć łączność z obywatelami.

Z oceną marszałek nie zgadza się szef MSZ Radosław Sikorski. "Pani marszałek oczywiście jako szef tej instytucji i jako marszałek Sejmu, czyli tej izby, która jest ucieleśnieniem demokracji, jej głos będzie rozstrzygający, ale ja trochę podróżowałem po Iraku i Afganistanie i wiem, jak się chroni miejsca wrażliwe przed terrorystami samobójcami i monitoring nie wystarcza. Trzeba mieć albo fizyczną barierę albo siłę kinetyczną, która samobójcę po prostu fizyczne zatrzyma" - powiedział Sikorski w środę dziennikarzom w Sejmie.

Jego zdaniem gmach Sejmu powinien być więc ogrodzony, bo monitoring nie wystarczy, jeśli ktoś załaduje na półciężarówkę parę ton materiałów wybuchowych. "W dzisiejszym stanie po prostu się przedrze i my wszyscy bylibyśmy wtedy w niebezpieczeństwie. Dzisiaj wiemy, że tacy ludzie niestety są też w Polsce" - zaznaczył.

Sikorski, dopytywany przez dziennikarzy, przyznał, że Polska to nie Afganistan, ale - jak podkreślił - mamy w naszym kraju ludzi, którzy chcieli się zachować tak jak samobójcy - terroryści w takich miejscach. "Niestety musimy sobie z tego zdać sprawę, że tak jak prorokowałem i nie wszyscy mi wtedy uwierzyli, że niestety w Polsce są też ludzie, którzy gotowi są demokratyczny rząd i demokratyczny parlament zaatakować" - powiedział Sikorski.

Debata na temat ogrodzenia parlamentu powróciła po tym, jak krakowska prokuratura apelacyjna i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowały we wtorek, że 45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przygotowywał zamach bombowy na prezydenta i premiera w Sejmie. Jak podano, jego motywy były "nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie".

45-letniemu Brunonowi K. postawiono zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.