Warszawscy działacze SLD chcą parytetu w warszawskim metrze. Skoro nazwy stacji na I linii metra czyta mężczyzna, to na drugiej powinna to robić kobieta. Ma być to wyrazem równouprawnienia płci.

Warszawscy politycy SLD złożyli do ratusza wniosek o to, aby nazwy stacji drugiej linii metra podróżnym odczytywał kobiecy głos – informuje Gazeta.pl.

SLD zamierza prowadzić lobbing na dwóch poziomach: wśród polityków ratusza z Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele i w radzie miasta, czyli w klubach Platformy i PiS. Na najbliższą sesję w listopadzie działacze przygotują stanowisko w sprawie głosu.

Sami działacze SLD podkreślają, że poza wpływem na równouprawnienie kobiet i mężczyzn, takie rozwiązanie będzie miało także podstawowe, praktyczne znaczenie – męski i kobiecy głos pozwolą łatwo odróżnić od siebie obie linie metra.

Jeden z warszawskich radnych stwierdził jednak, że warszawiacy są już przyzwyczajeni do męskiego głosu lektora, który czyta także nazwy przystanków autobusowych i tramwajowych i nie ma potrzeby jego zmiany.