Susan Rice lub Antony Blinken – te nazwiska najczęściej pojawiają się w kontekście sekretarza stanu w gabinecie Joe Bidena. Za politykę zagraniczną USA odpowiadać będą osoby związane w przeszłości z administracją prezydenta Baracka Obamy.

Rice to była doradczyni Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego i była ambasador USA przy ONZ. 55-latka, o której mówiło się niedawno nawet w kontekście wiceprezydentury, ma wieloletnie doświadczenie w dyplomacji. To powoduje, że jest faworytką, gdyż, jak spekuluje się w Waszyngtonie, Biden optuje za powierzeniem resortu spraw zagranicznych osobie już z nim zaznajomionej. Sam Biały Dom w pierwszych dniach nowej administracji akcent stawiać ma głównie na sprawy wewnętrzne, w tym walkę z epidemią oraz gospodarczą odbudowę.

Problemem przy nominacji Rice może być sprzeciw Republikanów, którzy mają spore szanse na utrzymanie większości w Senacie w styczniu 2021 roku. Politycy tej partii zarzucają jej zatajenie faktów związanych z atakiem na konsulat USA w Bengazi w 2012 roku; w zamachu zginął ambasador USA w Libii i trzech innych Amerykanów.

Obok Rice czołowym kandydatem w kontekście Foggy Bottom jest 58-letni Antony Blinken, były zastępca sekretarza stanu USA za czasów Obamy. „To on ciągnął za sznurki w trakcie kampanii i podejmował najważniejsze decyzje, ma bardzo wysoką pozycję” – przyznaje PAP źródło z otoczenia Bidena. Blinken ma opinię wytrawnego mówcy, jest absolwentem Uniwersytet Harvarda, pracował także jako dziennikarz i prawnik. Ma także doświadczenie na Kapitolu.

Dotychczasowe wypowiedzi Bilnkena współgrają z zapowiadanym przez Bidena mocniejszym postawieniem w dyplomacji na soft power oraz na zobowiązania dotyczące demokracji. "Gdy prezydent (Donald Trump) rozpieszcza autokratów jak (przywódca Rosji Władimir) Putin, określa media jako +wrogów narodu+ i odmawia wypowiedzenia się przeciwko brutalnym represjom wobec demokratycznych demonstrantów na Białorusi, Biden konsekwentnie opowiada się za demokratycznymi normami, zarówno w kraju jak i zagranicą" – zapewniał Blinken w oświadczeniu przesłanym w październiku PAP. Podkreślał przy tym, że Biden "jest całkowicie oddany wzmocnieniu bezpieczeństwa sojuszników NATO, w tym Polski".

Nazwisko Blinkena pada nie tylko w związku z Foggy Bottom. Wskazywany jest także jako potencjalny doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego.

Na Kapitolu jasne są sięgające teki szefa dyplomacji ambicje senatora Chrisa Coonsa, wobec którego nominacji powinien być najmniejszy opór Republikanów. W październiku parlamentarzysta z Delaware, stanu Bidena, opublikował w magazynie „Foreign Affairs” artykuł „Ponadpartyjna polityka zagraniczna jest wciąż możliwa”.

Coons to nie jedyny senator Demokratów łączony z Departamentem Stanu. Wysoko na liście jest Chris Murphy z Connecticut, faworyt progresywnego skrzydła partii. Ten najmłodszy (47 lat) z kandydatów na liście w parlamentarnych ławach dał się poznać jako zaciekły przeciwnik polityki zagranicznej prezydenta Donalda Trumpa. Wzywa m.in. do rewizji sojuszu Waszyngtonu z Arabią Saudyjską i mocno podkreśla kwestie praw człowieka.

Murphy ma polskie korzenie, w październiku uczestniczył w wirtualnym wiecu Amerykanów polskiego pochodzenia dla Bidena. W styczniowej rozmowie z PAP deklarował swój sprzeciw wobec Nord Stream 2 i krytykował UE za zbyt mało działań, by storpedować ten projekt.

Do przejęcia schedy po zwolnionym już przez Trumpa szefie Pentagonu Marku Esperze szykuje się według mediów Michele Flournoy, była podsekretarz stanu w tym resorcie. Gdyby Senat zatwierdził jej nominację, byłaby pierwszą kobietą ministrem obrony USA. Republikanów w Kongresie przekonać do siebie może tym, że jest gwarantem zdecydowanego kursu wobec Pekinu i podkreśla konieczność dotrzymania kroku Chinom pod względem technologicznym.

„Wybór na najważniejsze stanowiska w rządzie został zawężony do kilkunastu osób, o nominacjach możemy dowiedzieć się nawet już na dniach” – deklaruje źródło PAP z otoczenia Bidena. To może jednak opóźnić się ze względu na opór Białego Domu w kwestii przekazywania środków oraz informacji niejawnych Demokracie.

W kampanii zdominowanej przez koronawirusa, problemy gospodarcze oraz napięcia rasowe, polityka zagraniczna nie była tematem często podejmowanym przez kandydatów. Biden składał w niej obietnice, że pierwszego dnia przywróci Stany Zjednoczone do paryskiego porozumienia klimatycznego oraz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W ciągu pierwszego roku zamierza natomiast zwołać międzynarodowy szczyt demokratycznych państw. Wśród tematów ma być zwalczanie korupcji i tendencji autorytarnych oraz debata jak promować prawa człowieka. Równocześnie planuje podobny szczyt dotyczący walki ze zmianami klimatycznymi.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)