Koszty estońskiego CIT w pierwszym roku jego wprowadzenia wyniosą 4,3 mld zł dla budżetu państwa i 1,3 mld zł dla samorządów - poinformował w środę w Sejmie wiceminister finansów Jan Sarnowski.

“Co do samorządów, to nie przewidziano rekompensaty za spadek wpływów. (...) Estoński CIT będzie kosztować w przyszłym roku 4 mld 300 mln zł środków z budżetu państwa i 1 mld 300 mln od jednostek samorządu terytorialnego” - powiedział w Sejmie Sarnowski.

“Naszym kluczowym celem jest ochrona bazy podatkowej. (...) Nasza wspólna odpowiedzialność to danie firmom maksymalnie korzystny sposób opodatkowania, który będzie wspierał zatrudnienie, inwestycje i który będzie dawał poduszkę bezpieczeństwa firmom, która uchroni je przed ewentualnym wypadnięciem z rynku w trakcie trudności gospodarczych, które mogą przeżywać w kolejnych miesiącach” - dodał.

W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Projekt zakłada wprowadzenie od 1 stycznia 2021 r. możliwości rozliczania się firm za pomocą tzw. estońskiego CIT. Próg, poniżej którego można będzie korzystać z tego rozwiązania, to 100 mln zł rocznie. Wcześniej rządowa propozycja zakładała, że limit wyniesie 50 mln zł.

Projekt został skierowany w środę do dalszych prac w sejmowej komisji finansów publicznych w celu rozpatrzenia.

Istotą estońskiego CIT jest przesunięcie czasu poboru podatku na moment wypłaty zysków z przedsiębiorstwa. Przedsiębiorca będzie mógł wybrać, czy chce skorzystać z nowego rodzaju opodatkowania, czy woli rozliczać się na starych zasadach. Zgodnie z projektem, z opodatkowania na nowych zasadach będzie mogła skorzystać spółka kapitałowa - z o.o. lub akcyjna, w której udziałowcami są wyłączenie osoby fizyczne. (PAP)

autor: Łukasz Pawłowski