Najemnicy biorą udział w wojnach, pilnują infrastruktury, pomagają wygrać wybory i zbierają informacje wywiadowcze. Zdaniem ekspertów ich rola będzie się tylko zwiększać
DGP
Od 2014 r. rosyjscy najemnicy byli widziani w co najmniej 30 państwach świata. Tak przynajmniej wynika z raportu waszyngtońskiego ośrodka analitycznego Center for Strategic & International Studies (CSIS). Prywatne firmy wojenne – choć nielegalne – cieszą się wsparciem państwa i są wysyłane wszędzie tam, gdzie Rosja nie chce albo nie może użyć regularnej armii. Oficjalnie siły zbrojne tego państwa, jeśli nie liczyć misji pokojowych ONZ, są obecne w Syrii i kilku państwach dawnego ZSRR.
Najbardziej znaną, choć nie jedyną firmą tego typu, jest Wagner, którego istnienie media ujawniły w 2015 r., a którego bojowników w sierpniu w do dziś niejasnych okolicznościach zatrzymano na Białorusi. Domniemany założyciel ppłk Dmitrij Utkin był oficerem sił specjalnych wywiadu wojskowego, a w 2013 r. oficjalnie przeszedł do rezerwy. Na jego związek z Kremlem pośrednio wskazuje kilka faktów. W 2016 r. gościł u prezydenta Władimira Putina podczas Dnia Bohaterów Ojczyzny jako kawaler orderu męstwa. Rok później gazeta „RBK” ujawniła, że oficer formalnie pracuje jako dyrektor generalny w firmie Konkord należącej do Jewgienija Prigożyna.
Ten dawny restaurator Putina jest kuratorem wielu półlegalnych operacji prowadzonych przez rosyjskie wojskowe służby specjalne za granicą. Sam Wagner i inne prywatne firmy wojenne nie mają osobowości prawnej, a ich istnienie jest wprost zakazane przez rosyjskie przepisy. Co prawda co najmniej kilka razy próbowano ich działalność zalegalizować, ale bez skutku, najpewniej na skutek rywalizacji różnych rosyjskich struktur siłowych. „Firmy wojenne podminowują amerykańskie wpływy i wspierają rosyjską ekspansję geopolityczną, wojskową i gospodarczą. W dającej się przewidzieć przyszłości najpewniej będą odgrywać istotną rolę w rosyjskiej konkurencji strategicznej” – czytamy w raporcie CSIS.
Istnienie firm wojennych jest zakazane przez rosyjskie prawo
Udział najemników w wojnach w ukraińskim Zagłębiu Donieckim, Libii czy Syrii jest dość dobrze znany. Zatrzymani na Białorusi wagnerowcy mieli doświadczenia z każdego z tych trzech regionów, a jedna z wersji, które pojawiały się jako możliwe wyjaśnienie ich obecności w Mińsku, mówiła o wyprawie do Wenezueli, by ochraniać rosyjskie inwestycje energetyczne. Te cztery kraje to tylko wierzchołek góry lodowej. W 2019 r. najemnicy pojawili się w północnym Mozambiku, by na zaproszenie rządu tego kraju pomóc w tłumieniu dżihadystycznego powstania w Cabo Delgado. Liczba ofiar tej nieznanej szerzej wojny przekroczyła już tysiąc.
W 2018 r. wagnerowcy pojawili się na Madagaskarze. Mieli pomóc w reelekcji prezydentowi Hery’emu Rajaonarimampianinie, a w zamian uzyskać dla Rosji liczne koncesje ekonomiczne w przemyśle wydobywczym, paliwowym, rolnictwie oraz w porcie w Toamasinie. Madagaskar był wymieniany jako jedno z państw, w których Moskwa starała się wpłynąć na wynik wyborczy. Najbardziej znane przypadki takich ingerencji dotyczą wyborów w USA w 2016 r. i referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przykład Madagaskaru świadczy o tym, że nie zawsze się one udają. Rajaonarimampianina z 9-proc. poparciem nie wszedł nawet do II tury wyborów.
Dostęp do bogatych złóż diamentów, uranu i złota wydaje się przyświecać wsparciu, jakiego Rosja udziela prezydentowi Republiki Środkowoafrykańskiej Faustinowi-Archange’owi Touadérze. Przy okazji wagnerowcy służą jako osobista ochrona Touadéry. Jako bazę wybrali sobie dawną rezydencję lokalnego cesarza Jeana-Bédela Bokassy, który rządził krajem w latach 1966–1979. Zainteresowanie ich działalnością jest śmiertelnie niebezpieczne. W 2018 r. w RŚA zginęli trzej rosyjscy dziennikarze – Orchan Dżemal, Kiriłł Radczenko i Aleksandr Rastorgujew – którzy pracowali nad filmem dokumentalnym o działalności najemników. Według rosyjskich władz motywem ich zabicia był napad rabunkowy.
Role, które odgrywają najemnicy w poszczególnych państwach, zależą od interesów Rosji. Bezpośredni udział w konfliktach zbrojnych to tylko część ich zadań, najbardziej widoczna, ale i najbardziej problematyczna, czego przykładem są zbrodnie wojenne, w tym torturowanie i brutalne mordowanie jeńców w Syrii udowodnione przez „Nową Gazietę”. W większości państw Rosjanie zajmują się szkoleniem miejscowych struktur siłowych, ochroną interesów gospodarczych Kremla czy zbieraniem danych wywiadowczych. Ich celem zawsze jest wsparcie – w kontrze do świata Zachodu – lokalnych władz, które w ten sposób powoli wpadają w rosyjską orbitę wpływów.