Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ocenił, że zakończone w niedzielę wybory prezydenckie nie były równe, jednak - jak podkreślił - walczył do końca. Wiadomo było, że będzie trudno i tak też było, ale walczyliśmy do końca i jest to powód do wielkiej dumy - podkreślił kandydat KO.

PKW podała po południu na swej stronie internetowej wyniki z 99,99 proc. obwodów. Prezydent Andrzej Duda otrzymał 51,08 proc. głosów, Trzaskowski - 48,92 proc.

Po południu Trzaskowski wygłosił oświadczenie w Warszawie. Podziękował wszystkim Polkom i Polakom, którzy głosowali na niego w drugiej turze wyborów. "10 milionów głosów, to naprawdę zobowiązuje i bardzo się cieszę z tego, że przede wszystkim udało się stworzyć coś, czego przez te ostatnie lata w Polsce nie widzieliśmy, a mianowicie prawdziwy ruch obywatelski, dlatego, że przez te dwa miesiące Polki i Polacy, którzy chcą zmiany, obudzili się, jasno opowiedzieli się za zmianą" - powiedział kandydat KO na prezydenta.

Dodał, że te 10 milionów Polek i Polaków chce Polski, która jest "europejska, tolerancyjna, uśmiechnięta, gdzie nie ma równych i równiejszych". Wyraził przy tym zadowolenie, że wśród jego wyborców było wielu ludzi młodych, także takich, którzy głosowali po raz pierwszy w życiu. "To też oczywiście daje nam olbrzymią nadzieję na przyszłość" - zaznaczył Trzaskowski.

Ocenił również, że wybory prezydenckie nie były równe. "Z jednej strony był walec propagandowy i całe państwo PiS, które zostało postawione do tych wyborów przeciwko kandydatom opozycji. Wiadomo było, że będzie trudno i tak też było, ale walczyliśmy do końca i jest to powód do wielkiej dumy dla tych wszystkich, którzy się nie poddali i którzy stworzyli nadzieję na państwo europejskie, które będzie dużo bardziej efektywne i dokładnie tak będzie, bo to jest dopiero początek drogi" - zadeklarował prezydent Warszawy.