Ministerstwo Zdrowia zawarło umowę z firmą z Lublina na kwotę 250 mln zł na dostawę 1241 respiratorów, przelało już 133 mln zł, ale żaden respirator jeszcze nie dotarł - podkreślali w poniedziałek posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński. "To niebywały przekręt" - ocenili.

Szczerba i Joński zorganizowali konferencję prasową po poniedziałkowej wizycie w Ministerstwie Zdrowia, gdzie przeglądali umowę zawartą przez resort na zakup respiratorów. Według Szczerby, okazało się, resort zawarł umowę o przekazaniu 250 mln zł "na rzecz innego podmiotu, bez określenia o jaki towar i jakie urządzenia chodzi".

"W jakiej roli występuje w tej umowie spółka z Lublina? Jako wykonawca towarów" - zaznaczył poseł. "Spółka, za którą stoi handlarz bronią ma być wykonawcą towarów, zamówionych przez Ministerstwo Zdrowia za kwotę 250 mln zł" - zaznaczył poseł KO.

"Umowa mówi o tym, że oferty, które składa spółka z Lublina są ofertami nieodwoływalnymi, czyli innymi słowy, ministerstwo w ramach tych 250 mln złotych musi zakupić to, co spółka z Lublina im podstawi" - przekonywał.

Posłowie KO zaznaczyli, że o respiratorach jest mowa dopiero w załączniku do umowy ramowej. Chodzi o cztery rodzaje respiratorów, z których dotąd żadne nie dotarły. To 200 sztuk respiratorów koreańskich, które miały dotrzeć do 20 kwietnia, za które resort zapłacił już 9 mln euro. To także 196 koreańskich respiratorów, za które resort zapłacił 65 procent ceny i 200 sztuk respiratorów chińskich za kwotę 9 mln euro. To wreszcie 645 sztuk respiratorów amerykańskich za 18 mln euro, za które ministerstwo zapłaciło już 65 procent ceny.

W sumie "ministerstwo dokonało przedpłat w wysokości 100 lub 65 procent na 1241 respiratorów, ale żaden z tych 1241 respiratorów nie znajduje się we władaniu ministra zdrowia" - podkreślono.

"W tej umowie zostały zapisane respiratory chińskie, koreańskie i amerykańskie. W niektórych przypadkach Ministerstwo Zdrowia dokonało przedpłaty w wysokości 100 procent, w niektórych 65 procent, ale żaden z respiratorów, jakich dotyczy umowa, nie dojechało do Polski" - powiedział Joński. W umowie tej nie ma natomiast mowy o 50 niemieckich respiratorach, które dotarły do Polski - dodał.

Posłowie przekonywali, że wbrew temu co im mówiono umowa była w resorcie zdrowia w ubiegłym tygodniu. "Nikt nie wynosił żadnych dokumentów, jak próbowała przekonywać nas dyrektor generalna tego urzędu. Po prostu wstydzili się pokazać Polakom, że podpisali umowę na ćwierć miliarda złotych z firmą widmo z Lublina na 1241 respiratorów widmo" - mówił Szczerba.

"Pytamy, kto obracał tymi 133 mln złotych, które trafiły na konto spółki z Lublina? Jak To jest możliwe, że służby państwa PiS, CBA, departament operacyjno-śledczy, wydał zielone światło, by w tej wysokości kwotę przekazać na konto spółki, która już wcześniej oszukiwała?" - pytał poseł KO. "Mamy do czynienia z niebywałym przekrętem" - powiedział Szczerba.

"Gazeta Wyborcza" napisała w ubiegłym tygodniu, że "należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu". "GW" napisała, że spółka E&K to producent motolotni i organizator lotów w trudno dostępne rejony świata; należy do Andrzeja Izdebskiego, w przeszłości zamieszanego w nielegalny handel bronią, którego ONZ wpisał na czarną listę za przemyt broni do Angoli i Liberii. Według mediów Izdebski współpracował m.in. z najsłynniejszym sprzedawcą broni Wiktorem Butem, zwanym "handlarzem śmiercią", dziś odsiadującym wyrok w amerykańskim więzieniu.

Według "GW" MZ kupiło respiratory od E&K po wyjątkowo wysokich cenach. Za 1,2 tys. aparatów zapłaciło 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł. To średnio 165 tys. zł za sztukę, podczas gdy na przykład wysokiej klasy respirator firmy Draeger kosztuje 70-90 tys. zł. Cena respiratorów z dodatkowymi opcjami i oprzyrządowaniem to 110-120 tys. zł. Dostawy miały się zacząć w kwietniu i zakończyć w czerwcu.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski określił tekst "GW" jako "kłamstwo". "To jest fałsz. Właśnie wysłaliśmy sprostowanie - pierwsza partia respiratorów dotarła do Polski, kolejne (dotrą) jeszcze w tym miesiącu. Są to respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami" - podkreślił szef resortu zdrowia.

Szumowski zaznaczył, że gdyby respiratory nie zostały dostarczone przez firmę E&K w terminie, to "standardy są takie same" i gdy firma nie wywiąże się ze swoich dostaw, to kolejnym krokiem jest żądanie dostawy lub zwrotu. (PAP)