Prezydent Andrzej Duda mógł w czasie swej kadencji zniechęcić znaczną część konserwatywnych wyborców – ocenił w poniedziałek szef PO Borys Budka. Zapewnił, że sztab Rafała Trzaskowskiego nie będzie koncentrował się na działaniach wobec elektoratu innych kandydatów.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej w związku z otwarciem gliwickiego biura poselskiego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, a także posła tej partii z Zabrza Tomasza Olichwera, Budka mówił m.in. o kampanii prezydenckiej.

"Wychodzę z założenia, że trzeba zdobyć o jeden głos więcej w drugiej turze, niż prezydent Andrzej Duda. Nie zamierzamy nikogo zniechęcać – wybory to święto demokracji” - odpowiedział szef PO na pytanie PAP czy i ewentualnie w jaki sposób sztab Trzaskowskiego zamierza zniechęcać do udziału w wyborach tzw. elektorat negatywny tego kandydata.

Budka przypomniał, że jest sportowcem akcentując, że w biegu najbardziej liczy się to, by nie oglądać się za siebie, lecz przeć do przodu. „Więc ważne jest to, by zachęcić do głosowania tych, którzy być może chcą zostać w domu, być może mają dość takiej polityki. Trzeba zdobyć więcej, a nie skupiać się na elektoracie drugiej strony” - ocenił.

„Myślę, że pan prezydent skutecznie przez pięć lat mógł zniechęcić znaczną część prawdziwie konserwatywnych wyborców do siebie. To w jaki sposób odnosi się do drugiego człowieka, jak wyklucza, jak krzyczy – człowiek podnosi głos, kiedy jest słaby, kiedy nie ma nic do powiedzenia” - przekonywał lider PO.

„Prezydentura Andrzeja Dudy jest prezydenturą wielkiego krzyku, jak to określam: krzyku niemocy czy rozpaczy. Bo kiedy nie jest się osobą samodzielną, jest się słabym, wtedy w formie próbuje się zastąpić treść” - uznał.

Odpowiadając na inne pytania Budka mówił też, że pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy to m.in. jego niespełnione obietnice np. dotyczące wyrównania dopłat dla rolników, pomocy frankowiczom czy dofinansowania telewizji publicznej bez Jacka Kurskiego.

„Chciałbym, aby pan prezydent stanął do uczciwej, rzetelnej debaty z Rafałem Trzaskowskim. Niestety, nawet w zasadach proponowanych przez publiczną telewizję prowadzący może stać się częścią sztabu Andrzeja Dudy, bo będzie miał prawo przerywać wypowiedź, jeśli uzna, że nie odpowiada ona temu, co oczekiwałby” - mówił przewodniczący PO.

W jego ocenie w tej sytuacji sztab Trzaskowskiego i sztaby innych kandydatów opozycji muszą „mierzyć się z olbrzymią machiną propagandy, fałszu, niestety manipulacji”. „Chciałbym, marzy mi się taka sportowa rywalizacja; niestety ten obóz władzy nie potrafi rywalizować w sposób fair. Ale wygramy mimo braku równych szans” - powiedział Budka.

„To nie jest wyrównana walka, to nie jest walka, jaka cechuje normalne demokracje. PiS za pomocą pieniędzy polskich podatników zaangażował całą machinę publicznych mediów, by szkalować, oskarżać, by w sposób absolutnie niezgodny z rzeczywistością obrażać Rafała Trzaskowskiego i innych kandydatów opozycji” - stwierdził szef PO.

„Ale, jak mówił Rafał Trzaskowski w Opolu, ludzi dobrej woli jest więcej; ludzie mają dosyć tego ciągłego dzielenia Polaków; chcą, by przyszły prezydent, silny, samodzielny budował wspólnotę. Właśnie dzięki takiej wspólnocie, poczuciu, że będziemy budować prawdziwe porozumienie, nową solidarność, Rafał Trzaskowski trafi do serc, umysłów, a również rąk Polaków, żeby ten krzyżyk przy nim postawić” - uznał Borys Budka.(PAP)

autor: Mateusz Babak