Na czym polega w bankach czarodziejstwo pierwszego stopnia, a na czym drugiego stopnia? Skąd biorą się pieniądze? Czy warto oszczędzać? Jak dbać o bezpieczeństwo pieniędzy? Nad tymi sprawami od wieków łamią sobie głowy dorośli. Tym razem wsparły ich dzieci. Ośmioro dziewcząt i chłopców w wieku od 10 do 13 lat rozmawiało z przedstawicielami jednej z największych instytucji finansowych: Banku Pekao. Na dociekliwe pytania odpowiadali prezes Leszek Skiba i wiceprezes Marek Tomczuk
Pierwsze pytanie skierowaliśmy do dzieci: czy i na co warto oszczędzać? Nasi rozmówcy nie mieli wątpliwości: – Myślałem, żeby kiedyś, jak uzbieram dostatecznie dużo pieniędzy, kupić egzotycznego zwierzaka: papugę, żółwia… – rozmarzył się Tymon. Bardziej zdecydowana była Ola: – W przyszłości, jak uzbieram pieniądze, kupię sobie własnego konia. – Warto oszczędzać np. na gry, na jakieś przedmioty sportowe, deskorolki, rowery – to już opinia Wiktorii. – Ja zbieram na aparat fotograficzny – deklarowała Ania. – A ja na nowy telefon – przyznał Gabriel.
– Na co oszczędzać? To zależy, w jakim wieku są dzieci – mówił Jasiek. – A jeśli są takie, jak ty albo trochę starsze? – dopytywaliśmy? – To na telefon albo na laptop – stwierdził. – To zależy od dziecka, co lubi – wtórowała mu Łucja. Ale zdecydowanie dodała: – Opłaca się oszczędzać.
Potwierdzał to pan Leszek z banku. – Zawsze warto oszczędzać. To zależy nie od tego, ile mamy na koncie, ale ile chcemy zgromadzić i na co. Bo na czym polega oszczędzanie? Nie kupuję czegoś teraz, rezygnuję i odkładam wydatek na później. Ekonomiści mówią, że oszczędzanie to jest przesuwanie kupowania w czasie. Czyli jeśli oszczędzam, to robię „czary-mary” z czasem – tłumaczył.
To pierwszy raz, kiedy mowa była o finansowych „czarach-marach”. Ale nie ostatni.

Bank upraszcza życie

Fundamentalne pytanie postawiła Ania: – Do czego zostały stworzone banki?
– Bank jest po to, żeby być pośrednikiem. Gdy dostaniecie kieszonkowe, możecie pomyśleć: chcę te pieniądze bezpiecznie oszczędzać. Można użyć skarbonki, ale można też wpłacić do banku. Tam również będą bezpieczne i można liczyć jeszcze na jakiś procent. Ponadto do banku przychodzi ktoś inny, kto chce pożyczyć pieniądze i wtedy udzielane są kredyty. Pośrednik jest potrzebny. Wyobraźcie sobie, że chcecie zarobić na swoich oszczędnościach i sami szukacie kogoś, komu pożyczyć pieniądze. Bardzo trudno byłoby wam znaleźć kogoś, kto potrzebuje kredytu. Pośrednik upraszcza życie – tłumaczył pan Leszek.
A pan Marek dodał. – Poza tym my potrafimy wytłumaczyć różne skomplikowane zagadnienia finansowe klientom. Bo przecież nie każdy musi się na tym bardzo dobrze znać. Po to mamy oddziały i pracowników w tych oddziałach, żeby wytłumaczyć, w jaki sposób działa kredyt, jak otwiera się pierwsze konto. Gdy np. młodzi ludzie otwierają swoje pierwsze konto i wchodzą w świat finansów, trzeba wytłumaczyć, jak się po tym świecie poruszać. On czasami jest podobny do labiryntu, trudno podejmować różne decyzje. My jesteśmy trochę jak nawigacja: pokazujemy, co jest możliwe, co warto zrobić, a na co trzeba uważać.
Na pytanie, czy bank to coś tylko dla dorosłych, czy są otwarte również dla dzieci, byli w stanie odpowiedzieć młodsi rozmówcy: – Dzieci też mogą mieć konta, mniej więcej od 13 lat. Jak już będą mogły jeździć sami do miasta, to karta im się przyda, żeby nie wozić ze sobą tych wszystkich banknotów – tłumaczył Gabriel. Ola dopytywała, czy kiedyś powstaną banki dla dzieci i prowadzone przez dzieci. To będziemy sprawdzać w kolejnych „dziecięcych” wydaniach DGP. Od razu byliśmy natomiast w stanie uzyskać więcej informacji na temat możliwości „bankowania” przez dzieci.
– Dzieci mogą mieć konto pod warunkiem, że jest założone przez rodziców. Ono jest pod opieką rodziców, dopóki dziecko nie osiągnie pełnoletności. U nas dzieci mogą mieć konto od szóstego roku życia. My w Banku Pekao mamy nowe rozwiązanie dla dzieci: aplikację PeoPay Kids na smartfony. Tworzyliśmy ją wspólnie z dziećmi i rodzicami. Ona daje możliwość posiadania konta. Dziecko – jeśli ma swój telefon – może samo obserwować, co się dzieje z pieniędzmi, jakie ma wydatki, jakie wpływy. Jest też skarbonka, w której można oszczędzać pieniądze. Jeśli dziecko nie ma telefonu, to można ją zainstalować na telefonie rodziców – tłumaczył pan Marek. I dodał: – Każdemu dziecku, które takie konto założy, wydajemy kartę płatniczą. Dodatkowo na dobry początek wrzucamy do skarbonki 50 zł.

Bezpieczeństwo to podstawa

Karta do dziecięcego konta? Naszym młodszym rozmówcom to się spodobało. Ale gdy dzieci zaczęły się zastanawiać, z czego lepiej korzystać: gotówki czy karty, odpowiedzi nie były jednoznaczne.
– Moim zdaniem lepiej płacić kartą. Jak się płaci gotówką, trzeba wszystko przeliczać. A gdy płaci się kartą, po prostu pieniądze „schodzą” z konta – mówiła Ola. Podobną refleksję miał Tymon: – Lepiej jest z kartą, ale trudno sprawdzić, ile kasy zostało na karcie.
– Większość z nas ma przekonanie, że wydawanie pieniędzy z karty jest dużo łatwiejsze. Nie czuje się do końca, ile się wydaje, jak w przypadku gotówki – przyznawał pan Marek. Ale też wskazywał, że coraz więcej z nas przekonuje się do płacenia kartą. – Jeszcze kilka lat temu zdecydowana większość ludzi płaciła w sposób tradycyjny, czyli gotówką. W ubiegłym roku pierwszy raz płatności kartami stały się bardziej popularne, czyli było ich więcej niż płatności gotówką – mówił.
– Warto nosić ze sobą i gotówkę, i kartę. Jak ktoś chce np. kupić lody, a w sklepie nie ma terminalu, to kartą nie da się zapłacić – zwracał uwagę Jasiek.
Szybko pojawiła się też kwestia bezpieczeństwa. – Karta jest bardziej poręczna. Z jednej strony na karcie można nosić dużą kwotę. Ale z drugiej strony kilka banknotów jest trudniej zgubić niż jedną kartę – podkreślał Krzysztof.
Jednak pan Marek uspokajał dzieci: – Banki przede wszystkim muszą troszczyć się o bezpieczeństwo pieniędzy, które powierzają nam klienci. To jest nasz obowiązek i bardzo o to dbamy. Dużo się mówi o aplikacjach na telefony, które również służą do płacenia. Zarówno w przypadku takich aplikacji, jak i kart musimy robić wszystko, by nikt, kto nie ma pozwolenia, nie mógł z tych pieniędzy skorzystać – zapewniał.
– Czy łatwiej uchronić przed kradzieżą pieniądze elektroniczne, czy te tradycyjne? – dopytywała Łucja.
– Karta jest bezpieczna do momentu, gdy PIN, czyli kod, dzięki któremu można jej użyć, jest trzymany w tajemnicy i zna go tylko właściciel, ewentualnie rodzic czy opiekun. To bardzo ważna zasada, o której zapominają też dorośli, zapisując sobie PIN na karcie. Takich rzeczy nie wolno robić. Nikomu nie wolno podawać tego kodu – tłumaczył pan Marek. I dodawał:
– A banknoty czy monety są bezpieczne, jeśli nie mamy dziurawej kieszeni albo dopóki nie zgubimy portfela. Gotówka ma taki plus, że stracimy tylko tyle, ile mieliśmy w kieszeni. W przypadku karty, jeśli dostanie się do niej złodziej, to może zabrać wszystkie pieniądze z konta. To może być znacznie więcej.
– A co, gdy ktoś zgubi kartę? – interesowała się Wiktoria.
– Gdy się zorientujemy, że ją zgubiliśmy, bardzo ważne, żeby jak najszybciej zadzwonić na specjalny numer do banku i zastrzec kartę. Bank w ciągu kilku minut ją blokuje i nie można jej już użyć do żadnej transakcji. Gdybyście wy zgubili kartę, to natychmiast trzeba powiedzieć rodzicom, żeby to oni zadzwonili – wyjaśniał pan Marek.
Dzieciom nie wystarczyła jednak odpowiedź na pytanie, co bezpieczniej nosić w kieszeni: kartę czy gotówkę. Za chwilę poruszyły dużo poważniejszą sprawę: – Co się stanie, jeśli do banku zostaną przysłane pieniądze, a bank zbankrutuje? – zapytał Gabriel.
– Jeśli bank ma problemy, to uruchamiane są specjalne mechanizmy przygotowane na tę okoliczność. Zbiera się grono specjalistów, którzy zastanawiają się, w jaki sposób można pomóc. Są przygotowane różne plany ratowania banku albo jest przejmowany przez większy bank. Wszystko to robi się po to, żeby zabezpieczyć klientów. Żeby żaden nie ucierpiał i nie stracił pieniędzy – wyjaśniał pan Marek.
Jasiek nie był jednak do końca przekonany:– Czy klient może być pewny, że pieniądze w banku są bezpieczne? – dopytywał.
– Oprócz tego, że banki robią wszystko, żeby one same i zgromadzone w nich pieniądze były bezpieczne, mamy też prawo, które mówi, że każdy klient banku ma gwarancję państwa – do wysokości 100 tys. euro, czyli ponad 400 tys. zł. Więc gdyby zdarzyło się tak, że nie wystarczy gwarancja banku, to państwo do tej bardzo wysokiej kwoty gwarantuje pieniądze klientów banków: zwykłych osób, ale też firm – przekonywał pan Leszek.

Od monet do bitcoina

Duża część rozmowy dzieci z prezesami Pekao była poświęcona temu, ile banki wiedzą o swoich klientach. Padło np. pytanie, czy bank wie, na co ludzie oszczędzają.
– Klienci czasami sami dzielą się z nami tym, na co chcą oszczędzać. Mamy konta oszczędnościowe i klienci mogą nadawać im nazwy. W naszej nowej aplikacji dla dzieci można nazywać poszczególne skarbonki, czyli takie konta oszczędnościowe. Może być skarbonka na rower, na nowy telefon – wyjaśniał pan Marek. I dodawał: – Generalnie potrzeby oszczędzania układają się idealnie według wieku. Jest dużo celów oszczędzania, które są bardzo podobne – od codziennych rzeczy do ogromnych marzeń.
I druga strona tego samego medalu: – Czy bank widzi wszystko, co osoba robi na danym koncie, kiedy bierze pieniądze, kiedy je wpłaca, czy widać, co ktoś kupuje, płacąc kartą? – była ciekawa Łucja.
– Bank ma wgląd w transakcje, bo obsługuje wszystkie systemy, które powodują, że elektroniczny pieniądz wędruje od kogoś, kto kupuje, do sprzedawcy. Ale przede wszystkim chodzi o to, żeby widziała to ta osoba, która płaci. Stan konta i co się na nim ostatnio działo można zobaczyć w aplikacji mobilnej czy w serwisie internetowym. Dodatkowo zwykle co miesiąc przychodzi coś, co nazywamy wyciągiem bankowym. To lista, na której mamy każdą transakcję – gdy zapłacimy kartą, wypłacimy pieniądze z bankomatu albo dostaniemy jakiś przelew na swoje konto – wyjaśniał pan Marek.
– Czyli można powiedzieć, że bank śledzi wszystkie ruchy osoby z daną kartą? – dociskała Łucja.
– Nie śledzi, ale na pewno rejestruje. To jest nasz obowiązek, żeby zapewnić bezpieczeństwo i kontrolę nad tymi środkami. Musimy mieć ewidencję, żeby wszystko można było w każdym momencie sprawdzić. Ale trzeba też powiedzieć, że jesteśmy związani tajemnicą bankową – zaznaczał pan Marek. To znaczy, że bank nie może nikomu powiedzieć o tym, ile ma na koncie dana osoba albo ile i za co zapłaciła.
Była już mowa o gotówce, ale skąd w ogóle biorą się pieniądze?
– Z drukarki – natychmiast odpowiedział Tymon. – Pieniądze powstają w mennicach, metalowe się wybija. Maszyny robią te kółka, którymi płacimy. A papierowe są drukowane – dodała Wiktoria. Okazało się, że dzieci są na bieżąco również z nowoczesnymi technologami: – Są też różne rodzaje kryptowalut, np. bitcoin, ethereum – mówił Krzysztof.
– Banknoty i monety wprowadza do obiegu Narodowy Bank Polski. Ale też warto pamiętać o pieniądzu elektronicznym. To ten sam pieniądz, co papierowy, tylko w postaci zapisu elektronicznego – mówił pan Leszek.
Rozmowa o gotówce także wzbudziła spore zainteresowanie ze strony dzieci.
– Chciałbym zadać pytanie, które od dawna mnie dręczy: czy gdyby NBP chciał, to mógłby zatrzymać te wydrukowane pieniądze dla siebie i wydawać je na swoje zachcianki? Albo czy może je ukraść? – zastanawiał się Tymon.
– Kiedyś pracowałem w NBP i pamiętam, że najbardziej ukrytą tajemnicą są skarbce. NBP zleca wydrukowanie banknotów i trzyma je w tych skarbcach. Więc on je po prostu ma, nie musi ich kraść. Może zadzwonić do drukarni i powiedzieć np. „przywieźcie mi miliard złotych w gotówce”. Później jadą takie niebieskie ciężarówki i pieniądze trafiają do skarbca NBP, a stamtąd do innych banków – odpowiadał pan Leszek. I kontynuował: – Jeśli chodzi o wydatki, to NBP – jak każda instytucja publiczna, czyli państwowa – musi się z nich tłumaczyć. Na stronie internetowej to wszystko jest pokazane.
Kolejne pytanie znów dotyczyło bezpieczeństwa: – Co się stanie, jeśli jakieś pieniądze zostaną skradzione z banku? – interesowała się Ania. – Jak w przypadku każdej kradzieży jest powiadamiana policja. Jest prowadzone śledztwo – czyli poszukiwanie tej osoby albo osób, które ukradły pieniądze – mówił pan Marek.
Młodsi uczestnicy spotkania zadawali też pytania dotykające sedna bankowości: – Czy bank może pożyczyć więcej niż ma depozytów? – zainteresowała się Ola.
– Banki oprócz tego, że mają depozyty, muszą też mieć kapitały własne. Nadzorujące instytucje państwowe bardzo dokładnie to sprawdzają. I jeśli dołoży się do depozytów te kapitały, to okaże się, że kredytów może być więcej niż depozytów – wyjaśniał pan Leszek.
Przy okazji okazało się, że tu mamy kolejne „czary-mary”: gdy bank wypłaca komuś kredyt, sam stwarza pieniądze, których wcześniej nie było. – To długa dyskusja wśród ekonomistów, na czym właściwie polegają te „czary-mary”. To jest, można powiedzieć, czarodziejstwo drugiego stopnia – zaznaczał pan Leszek.

Kiedy trzeba wstawać

Dzieci zainteresowały się także pracą finansistów.
Zaczęła Ania: – Czym zajmują się prezesi w bankach?
– Prezesów jest dużo, ale też w bankach jest bardzo dużo czynności. Ktoś odpowiada za bankowość detaliczną, za firmy: duże, średnie i małe, jest bankowość prywatna, są prezesi, którzy odpowiadają za systemy informatyczne, tacy, którzy odpowiadają za to, żeby właściwie były wykonywane działania na zapleczu banków. Są ludzie od finansów, którzy pilnują, żeby bank – jak każda firma – zarabiał jak najwięcej dla swoich właścicieli. Jest wreszcie pion ryzyka, który zajmuje się tym, żeby kredyty były udzielane w bezpieczny sposób – wyliczał pan Leszek.
– Praca prezesa w banku, ale tak samo jest właściwie w każdej firmie – polega głównie na tym, że on musi podejmować bardzo dużo różnych decyzji. Z tym się też wiąże bardzo duża odpowiedzialność. Każdą decyzję trzeba dobrze przemyśleć – dodawał pan Marek.
Kolejne pytanie: jak się jest prezesem – czy można wstawać późno?
– Trzeba wstawać rano. Czasami też bardzo późno chodzi się spać, bo pracy jest bardzo dużo. Teraz w czasie pandemii dużo czasu rozmawiamy przez telefon, przez wideokonferencje. Omawiamy różne sprawy i później podejmujemy decyzje – wyjaśniał pan Marek.
Łucja była ciekawa, co trzeba zrobić, żeby zostać prezesem banku.
– Jest wiele dróg do tego, żeby zostać prezesem. Generalnie trzeba lubić pracę w bankach. Jest tu bardzo dużo ekonomistów, ludzi, którzy znają się na finansach. Są specjaliści od informatyki. To są przede wszystkim ludzie, którzy lubią liczby. Myślę, że jak ktoś lubi matematykę w szkole, to jest pierwszy krok – odpowiedział pan Leszek.
Czy dzieci po tym wszystkim, co usłyszały, uważają, że praca w banku jest fajna? Wszystkie kręciły głowami. Dlaczego? Łucja: – Trzeba rano wstawać, a kończy się późno w nocy. Dzieci to raczej nie zachęca. Tymon: – Ja mam po prostu inne postanowienie, i tyle.
Ale nie było też tak, że dzisiejsi prezesi od dziecka widzieli się w roli bankowców. – Ja bardzo długo chciałem być lekarzem, nawet zdawałem na medycynę. Potem odkryłem swoją drugą pasję – czyli finanse i pracę z ludźmi w różnych zespołach. Później to się potoczyło właściwie samo. 20 lat jestem w bankowości i jestem szczęśliwy, że mogę robić to, co robię – opowiadał pan Marek. A pan Leszek dodał: – Ja jako dziecko chciałem być naukowcem. Jan Dajek
partner: