O tym, jak seniorzy chorujący na serce i cukrzycę chronią się przed koronawirusem, w rozmowie z DGP mówi babcia Janina
Boisz się?
Czego?
Koronawirusa i epidemii?
W ogóle się nie boję.
Jak to? Tata bardzo się boi a Ty jesteś chora na serce i masz cukrzycę.
Ale zdrowo się odżywiam. Prowadzę zdrowy tryby życia. Mieszkam w lesie. Nie ma sensu bać się śmierci i choroby. Każdy kiedyś przecież umrze.
Bo w telewizji mówili, że najbardziej zagrożone są babcie i dziadkowie. A przecież musisz chodzić do sklepu. Jak często wychodzisz z domu?
Chodzę głównie na zakupy. Ale rzadko. Częściej wysyłam dziadka. Przygotowuję mu listę i on chodzi na zakupy. Połowy rzeczy oczywiście nie kupuje. I później musi iść jeszcze raz. Wolałabym żeby chodził do sklepu raz w tygodniu, ale on po prostu zapomina kupić produkty, o które go poproszę.
Może zjada część rzeczy po drodze ze sklepu?
Nie. Wydaje mi się, że często nie czyta uważnie listy, którą mu przygotowuję.
Dlaczego akurat dziadka wysyłasz do sklepu?
On jest szybszy. Mnie bolą nogi już ze starości. Dziadek radzi sobie znacznie lepiej.
Czy jak wychodzisz z domu, to lubisz nosić maseczkę?
Nie lubię. Jest mi w niej duszno. Chciałabym żeby wymyślono takie maseczki, w których nie jest aż tak niewygodnie. Wtedy nie byłoby problemu. Niestety zazwyczaj zdejmuję z nosa maseczkę, bo trudno mi się oddycha. Wielu ludzi tak robi. Ale to chyba nie jest do końca legalne.
Skąd masz maseczkę?
Uszyłam sobie sama. Kilka dostałam też od koleżanek.
A te złe z Chin masz?
Nie, takich nie mam. Nie było takich u nas. Nie dotarły na szczęście do Bornego Sulinowa. Mam tylko polskie maseczki.
Czy przeszkadza Ci kwarantanna?
Bardzo mi przeszkadza. Muszę siedzieć w domu. Nie mogę się spotkać z koleżankami. Nie możemy razem porozmawiać i poplotkować.
Ale ostatnio byłaś przecież na imieninach u koleżanki…
No ale to było po ponad dwóch miesiącach od rozpoczęcia tych wszystkich ograniczeń związanych z koronawirusem. Już wiele obostrzeń zniesiono. Wszystko wygląda teraz inaczej niż na początku lutego. Na imieninach siedzieliśmy od siebie w odległości dwóch metrów i byliśmy na otwartej przestrzeni. Nie siedzieliśmy w domu tylko na polanie na półwyspie nad jeziorem. Plotkowaliśmy żeby nie dostać depresji. Było ciasto. Piliśmy winko.
Czy masz dosyć zasad?
Jakich zasad?
No tych koronawirusowych.
Całkowicie. Mam ich dość. Ale wiem, że tak jest lepiej dla wszystkich.
Czy wytrzymujesz z mężem jak siedzicie cały czas w domu?
No muszę wytrzymać. Wytrzymałam przecież przez tyle lat. Łatwiej się wytrzymuje z mężem gdy można czasami wyjść z domu i spotkać się ze znajomymi. Jak już mamy siebie dość, to ja siedzę w jednym pokoju a dziadek w drugim i osobno oglądamy telewizję.
Czy zaczynasz wariować z powodu kwarantanny?
Nie. Jakoś mi się udaje nie wariować.
Dziadek przeszkadza Ci w rozwiązywaniu krzyżówek?
Nie. Ja rozwiązuję krzyżówki a on ogląda telewizję albo śpi.
Co oglądasz w telewizji?
TVP i TVN. Porównuję Wiadomości i Fakty. U jednych jest bardzo dobrze a drugich bardzo źle. To bywa nawet zabawne.
A bierzesz jakieś lekarstwa na wzmocnienie swojego organizmu?
Zażywam tylko naturalne rzeczy na wzmocnienie. Piję np. sok z pigwy. Jem też dużo warzyw, które mają dużo witaminy C.
Czy koronawirus cię wkurza?
Denerwują mnie te wszystkie ograniczenia, ale - tak jak mówiłam - wiem, że one muszą być bo więcej ludzi by chorowało.
Myślałaś w lutym, wtedy gdy jechaliśmy na ferie, że ten wirus tak bardzo rozprzestrzeni się w Europie?
Szczerze mówiąc byłam pewna, że wirus dotrze do Europy. Teraz to można się mądrzyć, ale mówiąc poważnie: przeczuwałam jeszcze przed feriami, że choroba będzie szalała w Europie. Miałam przeczucie. Nawet chciałam żebyście oddali bilety i zostali w Polsce. Bo Kostek miał przecież gorączkę przed feriami.
My to sobie mówiliśmy, że pewnie do Polski koronawirus nie dojdzie. Myśleliśmy, że nie ma czym się martwić. Nawet jak był we Włoszech, to nie wierzyliśmy, że aż tak bardzo się wszystko zmieni.
Myśleliście, że jest daleko? Tylko, że teraz wszyscy podróżują samolotami. Szybko można się przemieścić z jednego końca świata na drugi. W ten sposób wirusy bardzo łatwo się przenoszą. Wystarczy jeden samolot z zakażonymi osobami.
Ja myślałem, że nawet jak będzie już wirus w Europie, to już będzie też wynalezione lekarstwo.
To nie takie proste. Bo potrzeba co najmniej roku żeby wymyślić szczepionkę a i tak nie jest wcale pewne, że będzie to właściwa szczepionka. Może się też pojawić jakiś nowy wirus. Chyba musimy się przyzwyczaić do życia z takimi chorobami.
Co byś zrobiła jakbyś zachorowała na koronawirusa?
Pewnie by mnie wywieźli taką karetką do szpitala jednoimiennego. Albo bym przechorowała go w domu. Wielu ludzi przechodzi chorobę lekko. Zostają w domu aż wyzdrowieją. Dlatego nie ma się co bać.
Myślisz babcia, że przeżyjesz epidemię?
No pewnie. Tylko nie chcę tęsknić już za wami tak bardzo.
Rozmawiali i rysowali: Stasiek 10 lat i Kostek Parafianowicz 8 lat