Przeprowadziłem restart kampanii, której nie ma, a która będzie - powiedział w środę Robert Biedroń. Jego zdaniem to, że nie ogłoszono daty wyborów prezydenckich, ma doprowadzić do tego, że do wyborów "nie będziemy przygotowani".

W środę w Polsat News Robert Biedroń był pytany, czy prowadzi kampanię wyborczą. "Nie, bo jej nie ma" - odpowiedział. I dodał, że to paradoks, który wynika z niejasności kalendarza wyborczego.

Kandydat Lewicy dopytywany był, jak to możliwe, że nie prowadzi kampanii, skoro w zeszłym tygodniu przeprowadził jej restart. "Przygotowujemy się do restartu wyborów" - sprecyzował Biedroń. I dodał, że na razie nie można powołać sztabu wyborczego, ale podczas restartu zapowiedziano, kto się w nim znajdzie. Wymienił, że będą to Tomasz Trela i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Dalej powiedział, że "przeprowadził restart kampanii, której nie ma, a która będzie".

Proszony o komentarz w sprawie przedłużających się prac w Senacie prace nad ustawą ws. organizacji wyborów prezydenckich w 2020 r. skomentował: "Umówiliśmy się na termin dochodzenia do wyborów, kalendarz, jak będą wyglądały kolejne działania ze strony rządzących, żeby przeprowadzić te wybory zgodnie z prawem i w jak najszybszym terminie. Słowo nie zostało dotrzymane przez PiS".

Biedroń ocenił, że termin wyborów nie został ogłoszony, bo Jarosław Kaczyński nie zamyka drzwi do innego terminu, kiedy widzi spadające sondaże Andrzeja Dudy.

Mówiąc o paradoksach związanych z wyborami, Biedroń powiedział, że "PiS to celowo robi. Chce doprowadzić do tego, że będzie mało czasu, że Andrzej Duda będzie pokazywany 24 godziny na dobę w telewizji publicznej, a nas nie będzie. PiS chce ograniczyć nasze szanse, chce spolaryzować. Widzimy, że znów wraca wojna polsko-polska między PO a PiS - do niczego nie prowadząca, niosąca jałowy spór, który nie rozwiązuje problemów ludzi. To ma nas trzymać w niepewności. Ma nas doprowadzić do tego, że nie będziemy przygotowani do wyborów. Ale my się nie damy oszukać PiS-owi" - podsumował. (PAP)