Wizja uwspólnotowienia problemów gospodarczych Włoch jest coraz realniejsza. Strefa euro walczy, by nie dopuścić do załamania się swojej trzeciej największej gospodarki.
Wczoraj wieczorem, już po zamknięciu tego wydania DGP, miała się odbyć wideo konferencja ministrów finansów państw strefy euro na temat skoordynowanej reakcji na rozpoczynający się kryzys. Zapowiedziana przez Europejski Bank Centralny pula 750 mld euro na skupowanie aktywów to ukłon wobec żądań Francji, Hiszpanii czy Włoch. Teraz pojawiają się głosy, że sam zakup obligacji może nie wystarczyć, zwłaszcza w obliczu paniki na rynkach i dalszej, trudnej do oszacowania, zapaści. Według niektórych prognoz, jeśli nie dojdzie do znacznego ożywienia w drugim półroczu, europejska gospodarka mogłaby się w tym roku skurczyć nawet o ponad 6 proc.
– Sytuacja może być porównana do przestawienia gospodarki na tryb wojenny. Podczas wojen cały system gospodarczy zmienia swe przeznaczenie na wysiłki militarne. Państwo wydaje bez ograniczeń tyle, ile musi, by wygrać, pozostawiając na później pytania o spłatę zobowiązań – mówi DGP Marcos Carias, ekonomista z Coface. – Dziś jest podobnie. Zamiast płacić za produkcję czołgów i amunicji, państwa płacą firmom za zawieszenie działalności, a pracownikom za pozostanie w domu. Zwiększają też wydatki medyczne, by ocalić jak najwięcej żyć. Biorą na siebie koszty walki z chorobą, tak jak koszty wojny, obiecując przy tym, że zapłacą później, w lepszych czasach – dodaje.
Według Bloomberga nawet tradycyjnie sceptyczny wobec większej integracji Eurolandu i podziału ryzyka między państwa Berlin przymierza się do zgody na uruchomienie specjalnego wsparcia kredytowego w ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS), stworzonego podczas poprzedniego kryzysu strefy euro. Obecnie dysponuje on kwotą 410 mld euro.
Retorykę zmienił też EBC. Jego szefowa Christine Lagarde jeszcze dwa tygodnie temu deklarowała, że „EBC nie jest po to, żeby ograniczać spready” na rynkach długu państwowego i tym samym zmniejszać różnice między ceną obligacji Niemiec i Włoch. Potem stwierdziła jednak, że zaangażowanie EBC w ratowanie wspólnej waluty będzie nieograniczone. EBC ogłosił też, że jest skłonny zrewidować niektóre ograniczenia, takie jak limity w posiadaniu obligacji skarbowych poszczególnych członków.
Gdyby EMS nie pomógł, opcją atomową mogłoby być skorzystanie z bezwarunkowych transakcji pieniężnych (OMT). EBC miałby wówczas możliwość skupowania długu danego państwa bez ograniczeń.
Program, który budził wiele kontrowersji związanych z zakazem bezpośrednim wspieraniem finansowym konkretnego państwa członkowskiego, jeszcze nigdy nie został użyty, choć rozważano taką opcję wobec Cypru i Grecji.
Włoscy politycy z koalicji rządzącej boją się jednak, że skorzystanie z EMS będzie wiązało się z koniecznością dokonywania późniejszych restrykcyjnych cięć wydatków pod dyktando Brukseli. Domagają się zniesienia jakichkolwiek obostrzeń. Rzym chętniej widziałby uwspólnotowienie swoich długów poprzez emisję obligacji koronawirusowych przeznaczonych na ratowanie gospodarek najbardziej dotkniętych pandemią. To miałoby zrównoważyć koszty związane z SARS-CoV-2 i rozłożyć ryzyko na wszystkie państwa eurogrupy.
Takie rozwiązanie poparł prezes portugalskiego banku centralnego Carlos Costa. Obligacje miałyby nawet kilkudziesięcioletni okres zapadalności, aby obniżyć negatywny wpływ na składki państw członkowskich. Zdaniem ekspertów takie działania są możliwe. – Rządzący wiedzą, jak delikatna jest gospodarka strefy euro i architektura wspólnej waluty. Aby przetrwać, konieczne jest przekonanie rynku, że państwa członkowskie wykorzystają deficyt wszędzie tam, gdzie to konieczne – komentuje Carias.
– Gdyby obawy dotyczące stabilności fiskalnej miały się przełożyć na wahania czy sięganie po półśrodki, grozi nam powtórzenie sytuacji greckiej, tyle że względem trzeciej gospodarki UE – dodaje nasz rozmówca. Holendrzy i Niemcy dotychczas nie chcieli tworzenia wspólnego długu. Będą jednak musieli się na to zgodzić, jeśli Włochom będzie groziło załamanie. – Decydenci widzą, że Włochy są zbyt duże, by upaść. W dłuższej perspektywie cierpliwość fiskalnych jastrzębi zostanie przetestowana. Strefa euro jest tak silna, jak jej najsłabszy członek – podsumowuje ekonomista.