Białostocki wykład Donalda Tuska miał dwie fazy, pesymistyczną i optymistyczną. W tej pierwszej mowa była o Europie, w tej drugiej o PiS. Europa jest zagubiona, pozbawiona kierunku, przywództwa, zirytowana sama sobą, bezradna realnie wobec USA Donalda Trumpa, a potencjalnie wobec Chin. PiS jest zły.
Magazyn DGP 28 lutego 2020 / Dziennik Gazeta Prawna
Zaraz, zaraz – odezwie się ktoś – jaki to niby optymizm płynie z faktu, że PiS jest zły? Ano taki, że zdaniem Donalda Tuska istnieje pomysł na pokonanie koalicji rządzącej, trzeba prostu zespolić siły opozycji i wygrać wybory. Jest jakiś (może naiwny?) plan działania, który ma przynieść określony skutek. Niczego takiego nie zarysował przywódca Europejskiej Partii Ludowej w odniesieniu do problemów globalnych. Nie ma propozycji działania, które przyniosłoby zamierzony skutek – trwanie Europy jako światowego punktu odniesienia dla wszystkich demokratów, zwolenników uczciwego kapitalizmu, obrońców praw człowieka i rozsądnych tolerancjonistów. Jest za duża, by nie liczyć się w grze światowych mocarstw, ale nie ma siły, aby w niej uczestniczyć jako podmiot – to przyszłość Unii Europejskiej, przynajmniej do momentu, w którym nie zostanie zalana milionami przybyszy z innych kontynentów.
Byłoby sto razy lepiej, gdyby było sto razy lepiej niż u Tuska. PiS stanowiłby niezdobywalną górę lodową, za to Unia podążałaby trudną ścieżką zmian ratujących pozycję tego niezwykłego zakątka świata. Ponieważ jednak jest, jak jest, czynimy z PiS nadrzędny problem półkuli wschodniej, a głupstwa, jakich nie szczędzi rząd, przedstawiamy niemal jako walkę cywilizacji z barbarzyństwem. Fałszywy to trop. PiS prawdopodobnie w końcu jakieś wybory przegra albo nieoczekiwanie doprowadzi do wewnętrznego rozłamu, albo Kaczyński stworzy koalicję z Czarzastym. Niektórzy niesłusznie wyrzuceni z pracy ludzie powrócą do niej, niektórzy słusznie wyrzuceni zapewne też. Cywilizacja ani od tego drgnie, tak jak nie trzęsie się w posadach mimo tańców Zjednoczonej Prawicy. Faktycznie bój toczy się na froncie, na którym nie ma ani PiS, ani opozycji, na froncie wielkich przemian, których jak na razie nie tylko Donald Tusk nie umie zdefiniować.