MSWiA rozpoczęło procedurę pozbawienia firmy Nattan koncesji na handel bronią. To pokłosie informacji podanych przez DGP.
Opisaliśmy, jak przedsiębiorstwo z warszawskiej Woli sprzedało 30 tys. serbskich pocisków naszemu wschodniemu sąsiadowi. Część sprzedanej na Ukrainę serbskiej amunicji przejęli prorosyjscy separatyści z Donbasu. Wówczas władze w Belgradzie odcięły się od dealu, a rosyjskiej Służbie Wywiadu Zagranicznego – aby zachować poprawne relacje z Kremlem – przekazały kompromat (materiały obciążające) na Polskę.
Co ciekawe, jak wynika z nadesłanych do redakcji DGP odpowiedzi z polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, resort dyplomacji uważa, że przedsiębiorstwo – reeksportując pociski na Ukrainę – działało legalnie. Co innego wynika z dokumentacji, którą posiada DGP. Sprawę komplikuje również to, że ukraińskie ministerstwo obrony (potencjalny zamawiający) w odpowiedzi na nasze pytania poinformowało, że pierwszy raz słyszy o Nattanie i o tym, aby sprowadzał on za wiedzą i zgodą władz w Kijowie serbskie uzbrojenie.

Wskazana dyskrecja

Działalność spółki opisaliśmy 19 grudnia ub.r. Firma od końca sierpnia 2013 r. posiada koncesję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na obrót bronią. W 2016 r. kupiła ona 30 tys. serbskich pocisków do moździerzy. Nie zamawiało ich jednak polskie wojsko. W dokumentach, którymi dysponujemy, jest napisane jednoznacznie, że na ewentualny reeksport musiałyby się zgodzić serbskie władze. Te – ustami prezydenta, szefa MSW i MSZ – zaprzeczyły, by ją wydały.
Separatyści prorosyjscy na Donbasie, którzy przejęli część tej amunicji, urządzili medialny show, szkodliwy dla interesów państwa polskiego. Mimo że Ukraina nie jest objęta embargiem, handel bronią z nią to sprawa delikatna politycznie. Każde działanie na tym polu powinno być prowadzone dyskretnie i z dokumentacją, która nie budzi najmniejszych wątpliwości, aby nie narazić się na kompromitację.
Po naszej publikacji działalnością Nattana zainteresowali się posłowie sejmowego klubu Lewicy. Chcieli wyjaśnień od ministrów: spraw wewnętrznych, który wydaje zgodę na obrót bronią, i obrony narodowej, któremu podlega Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Na interpelację posłów Moniki Pawłowskiej i Andrzeja Rozenka odpowiedział w ubiegły piątek wiceminister spraw wewnętrznych i zastępca ministra koordynatora służb Maciej Wąsik.
„W dniu 20 grudnia 2019 r. zespół kontrol ny powołany przez MSWiA podjął czynności w ramach doraźnej kontroli działalności gospodarczej wykonywanej przez ww. podmiot (spółkę Nattan – red.), po zakończeniu której zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie cofnięcia koncesji. Postępowanie pozostaje w toku” – czytamy w odpowiedzi wiceministra na pytania parlamentarzystów. Ta opinia oznacza, że resort spraw wewnętrznych zajął się sprawą dzień po publikacji artykułu na łamach DGP.

Sprzeczne stanowiska

Wiceszef MSWiA przyznaje, że Nattan posiadał odpowiednie zezwolenia na obrót bronią czy materiałami wybuchowymi. Zaznaczył jednak, że „wydana koncesja uprawnia do obrotu uzbrojeniem wyłącznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Radykalnie odmienne zdanie ma MSZ. W nadesłanych do naszej redakcji odpowiedziach z końca grudnia czytamy, że w 2016 r. i w 2017 NATTAN sp. z o.o. zakupił partię moździerzy od serbskiej spółki Technoremont, a „władze Serbii, akceptując złożone przez NATTAN sp. z o.o. oświadczenie końcowego użytkownika (OKU), były świadome tego, że firma ta dokonuje zakupu do celów handlowych, w celu dalszej odsprzedaży, więc może chcieć reeksportować importowane z Serbii moździerze i amunicję”. Jak czytamy dalej „władze Serbii, akceptując OKU, zgodziły się również na zawarte w nim zobowiązanie firmy NATTAN sp. z o.o., że nie dokona ona reeksportu naboi bez uprzedniej zgody polskich władz. W OKU nie było zapisu o konieczności uzyskania zgody na reeksport ze strony właściwych władz serbskich”.
Problem w tym, że w dokumentach, którymi dysponuje redakcja DGP, jest wyraźny zapis o tym, że Nattan, aby reeksportować dalej pociski, musi uzyskać… zgodę serbskiej służby kontroli eksportu. Co więcej, stanowiska polskiego MSZ i MSWiA są sprzeczne.
Jak czytamy również w odpowiedziach MSZ, w latach 2017–2018 władze polskie (Ministerstwo Rozwoju) miały wydać zgodę na reeksport towarów „na potrzeby Ministerstwa Obrony Ukrainy w celu wsparcia zdolności Ukrainy do obrony jej integralności terytorialnej”. Przed publikacją naszego pierwszego materiału Ministerstwo Rozwoju w sprawie pocisków odcięło się od całej sprawy, odsyłając nas do MSZ. Z kolei ministerstwo obrony Ukrainy w odpowiedzi na pytania DGP zaprzeczyło, by cokolwiek zamawiało od Nattana.
Po dyskusji na niejawnym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Biernacki, poseł PSL-Kukiz’15 i jej członek, poinformował w rozmowie z PAP, że transakcje spółki omawiali wiceminister obrony i szefowie służb specjalnych. Ich wyjaśnienia były dla niego „wystarczające”.