Dzisiaj nie ma trudnej relacji pomiędzy Polską i państwem Izrael, pomiędzy Polakami a Żydami, jest być może kłopotliwa relacja dla pewnej grupy wpływowych środowisk, które są organizatorami uroczystości w Jerozolimie - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda podczas świąteczno-noworocznego spotkania z przedstawicielami społeczności żydowskiej w Polsce.

Prezydentowi w spotkaniu towarzyszyła pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda; wzięli w nim udział także naczelny rabin Polski Michael Schudrich, ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi, były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, wiceminister kultury Jarosław Sellin oraz prezydenccy ministrowie.

Podczas spotkania, Andrzej Duda nawiązał do zbliżającej się 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Prezydent mówił, że miał nadzieję, iż to uroczystość przygotowywana w Polsce, na terenie byłego obozu zgromadzi wszystkich i stamtąd po raz kolejny popłynie wielkie przesłanie dla świata.

Nawiązał do wyjątkowości styczniowych obchodów w Auschwitz, kiedy jest tam zwykle przenikliwie zimno. Jak zauważył prezydent, ma to wymiar niesamowitości - to zimno powoduje, że naprawdę rozumie się grozę tego miejsca. "Kiedy człowiek wyobrazi sobie, że ci ludzie przebywali tam latami, bez ogrzewania, że ubrani byli jedynie w cienkie pasiaki obozowe, że bardzo często chodzili po śniegu na bosaka" - mówił Andrzej Duda.

"Taki los spotkał wielką europejską społeczność żydowską i taki los spotkał trzy miliony polskich obywateli narodowości żydowskiej, którzy zostali zamordowani w czasie Holokaustu, a których setki tysięcy zostały zamordowane właśnie w Auschwitz" - przypomniał.

Prezydent oświadczył, że ze zdumieniem przyjął informację o zaproszeniu z Jerozolimy na obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz i Światowy Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu. Mówił, że to na polskiej ziemi jest miejsce, które ma "wymiar wielkiego symbolu, gdzie każdy po swojemu, w różnych językach, może się modlić za tych, którzy odeszli, których dzisiaj z nami nie ma, których pomordowano".

"Uważam w głębi duszy, że to jest miejsce właściwe i najlepsze, i nie wolno temu miejscu tej pamięci zabierać, przenosząc ją gdzie indziej i gdzie indziej akcentując to, co stało się tych ponad 75 lat temu" - podkreślił.

"(Najpierw - PAP) uznałem, że pojadę do Jerozolimy po to, żeby nie było dyskusji o tym, że nie chcę uznać tej pamięci ofiar Holokaustu także i w Instytucie Yad Vashem, gdzie upamiętnieni są również polscy Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata" - mówił prezydent. Jednak jak dodał, później ze zdumieniem dowiedział się, że podczas Światowego Forum Holokaustu "będzie mógł wystąpić prezydent Rosji, która 1939 roku razem z hitlerowskimi Niemcami napadła na Polskę i dokonała rozbioru naszego kraju (...), że będzie mógł tam przemówić prezydent Niemiec i prezydenci innych krajów, a nie przewiduje się wystąpienia prezydenta Rzeczypospolitej".

Jak przekonywał Andrzej Duda, "różnymi drogami dyplomatycznymi" próbowano uzyskać możliwość dania polskiego głosu. Podkreślił, że stało się to szczególnie ważne po wystąpieniu prezydenta Rosji Władimira Putina. Zdaniem polskiego prezydenta Putin "powiedział straszne słowa o Polsce i Polakach, słowa zakłamujące historię, pokazujące zdecydowanie wypaczony kontekst wydarzeń z 1939 roku, generalizując i oczerniając Polskę.