Winni, ale bez kary - taki wyrok zapadł w piątek w sprawie pięciu osób obwinionych o to, że próbowały uniemożliwić przejście uczestnikom Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowanego w lutym w Hajnówce (Podlaskie) przez środowiska narodowe. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Sąd Rejonowy w Hajnówce uznał pięć obwinionych osób za winnych popełnienia zarzucanych im wykroczeń, ale odstąpił od wymierzenia im kary (groziło za to ograniczenie wolności lub grzywna). Mieli oni przeszkadzać w przebiegu zgromadzenia, które nie było zakazane, oraz nie chcieć zejść z drogi uczestnikom marszu.

Powołał się przy tym na art. 39 par. 1 Kodeksu wykroczeń, według którego - w wypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie - można, biorąc pod uwagę charakter i okoliczności czynu lub właściwości i warunki osobiste sprawcy, zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary albo odstąpić od wymierzenia kary lub środka karnego.

To trzeci proces osób, które stanęły na drodze tegorocznego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce, próbując uniemożliwić przejście jego uczestnikom. W pierwszym odpowiadało dziesięć osób; sąd uznał je za winne zarzucanych im wykroczeń i ukarał grzywnami od 180 do 200 zł. W kolejnym zapadł wyrok uniewinniający, a przed sądem odpowiadało siedem osób. Podobnie jak to piątkowe, również wcześniejsze dwa wyroki nie są prawomocne.

Po marszu do sądu w Hajnówce trafiły wnioski policji o ukaranie w sumie prawie 70 osób. Część z nich wciąż czeka na wyznaczenie terminów rozpraw.

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych od początku wzbudza w Hajnówce emocje, bo upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.

W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. Władze miasta próbowały administracyjnie zakazać tegorocznego marszu środowisk narodowych, ale sąd zakaz uchylił. W dniu przemarszu na trasie stanęło kilkadziesiąt osób próbujących go zablokować. Nie dopuściła jednak do tego policja, która szczelnym kordonem oddzieliła protestujących od uczestników marszu, gdy ci przechodzili obok.

Osoby, które nie chciały zejść z trasy marszu, funkcjonariusze usunęli. "W stosunku do grupy osób policjanci wykonują czynności w związku z próbą zakłócenia przez nich legalnego zgromadzenia" - informowała wtedy w mediach społecznościowych podlaska policja. A jej rzecznik Tomasz Krupa podał potem, że podjęto czynności wobec 76 osób.

Sam marsz przebiegł spokojnie. Według szacunków policji, wzięło w nim udział około trzystu osób, a funkcjonariusze nie odnotowali eksponowania zakazanych przez prawo symboli.

W czerwcu tego roku Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił kilkunastu aktywistów ruchu Obywatele RP, obwinionych o próbę zakłócenia trzeciej edycji marszu, czyli zorganizowanego w 2018 roku. Protestujący stanęli wtedy na trasie marszu z transparentami m.in. "Bury nie jest bohaterem" i "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo". Policja usunęła demonstrantów, uznając, że doszło do próby zakłócenia legalnie zgłoszonej manifestacji. (PAP)

autor: Robert Fiłończuk