Nie żyje Kornel Morawiecki, legendarny lider Solidarności Walczącej, kandydat na prezydenta w 2010 roku, marszałek senior Sejmu VIII kadencji, ojciec obecnego premiera. W piątek został przez prezydenta Andrzeja Dudę odznaczony Orderem Orła Białego.

"Niesiemy ciebie Polsko jak żagiew, jak płomienie, gdzie cię doniesiemy? Czy prawo stanowione przez Sejm obecnej kadencji pomoże Polsce, potrafi poprawić dolę mieszkańców naszego kraju? Czy biednych uda się wyrwać z biedy? Czy da perspektywę ambitnym, pracowitym i zdolnym? Czy przywróci cześć bohaterom Solidarności?" - pytał Kornel Morawiecki w jednym ze swoich najważniejszych wystąpień, gdy podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu VIII kadencji w dniu 12 listopada 2015 roku pełnił funkcję marszałka seniora.

"Na co dzień widzimy bezprawie, draństwo i rozpacz. Rządzą ci, co mają pieniądze i siłę. Ludziom potrzeba uczestnictwa, możliwości wypowiadania się, decydowania o sobie, o kraju. Takie są nasze cele, takie będą nasze czyny" - mówił dalej u progu rządów PiS, a jego wystąpienie było wielokrotnie przerywane oklaskami.

Kornel Morawiecki urodził się 3 maja 1941 roku. Zasłynął przede wszystkim jako założyciel i przewodniczący "Solidarności Walczącej", organizacji, której głównym hasłem było odzyskanie niepodległości. Był też jednym z najdłużej ukrywających się w PRL opozycjonistów.

Maturę zdał w 1958 w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza w Warszawie. W 1963 ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Wrocławskiego. W 1970 uzyskał stopień naukowy doktora na podstawie pracy poświęconej kwantowej teorii pola napisanej pod kierunkiem profesora Jana Rzewuskiego. Był wieloletnim pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Wrocławskim, początkowo w Instytucie Fizyki Teoretycznej, następnie w Instytucie Matematyki. Od 1973 do połowy 2009 pracował w Instytucie Matematyki i Informatyki Politechniki Wrocławskiej.

W 1968 roku uczestniczył w strajkach studenckich, rozrzucał też ulotki protestujące przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w tym samym roku.

Już w latach 70. związał się z opozycją demokratyczną, wówczas zorganizowaną przede wszystkim wokół KSS "KOR" i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jak opowiadał PAP historyk i monograf Solidarności Walczącej dr Grzegorz Waligóra, Kornel Morawiecki od 1979 r. był związany z redakcją "Biuletynu Dolnośląskiego", wówczas najważniejszego pisma opozycyjnego ukazującego się we Wrocławiu. Był to organ Klubu Samoobrony Społecznej, czyli "terenowej" odnogi KSS "KOR".

Początkowo zadaniem Morawieckiego była organizacja druku. W 1980 r. został redaktorem naczelnym tego czasopisma i do końca lat osiemdziesiątych pełnił w nim istotną kluczową rolę. Wokół periodyku ukształtowało się środowisko związane z Morawieckim, który już wówczas, jak zwracał uwagę Waligóra, był uważany za działacza radykalnego. Już na początku 1980 r. w środowiskach opozycyjnych zabiegał np. o wydanie wspólnego oświadczenia, potępiającego agresję ZSRR na Afganistan. Nie zyskało to poparcia całej opozycji, oświadczenie o takiej treści ukazało się tylko w "Biuletynie Dolnośląskim", jako dokument przygotowany przez redakcję oraz Klub Samoobrony Społecznej.

Po sierpniu 1980 Morawiecki zaangażował się w NSZZ "Solidarność", a redagowany przez niego "Biuletyn Dolnośląski" był jednym z organów związku.

W 1981 zasłynął też publicznym wezwaniem do wycofania z Polski Armii Czerwonej - takiego postulatu w tym czasie nikt jeszcze nie formułował, a także przygotowaniem ulotek w języku rosyjskim dla żołnierzy Armii Czerwonej, stacjonujących w Polsce. Z tego powodu trafił nawet na jakiś czas do aresztu.

Jeszcze przez wprowadzeniem stanu wojennego Morawiecki apelował o ukrycie części sprzętu wydawniczego i przygotowanie całego związku na wariant rozwiązania siłowego.Jesienią 1981 roku był delegatem na I krajowy zjazd "Solidarności", podczas którego mówił: "Właściwie od roku bez mała grożą nam stanem wyjątkowym, obcą interwencją. Te groźby są w TV, w radio, w prasie. No a my właściwie udajemy trochę oficjalnie, jako związek, jakby tego nie było. Jako członkowie tego związku mówimy o tym między sobą, ale jako związek żadnych działań nie podejmujemy. Postępujemy tak, jakby chowając głowę w piasek, można było uniknąć wszystkiego, czym nam grożą. (...) Uważam, że jako związek, jako całość, powinniśmy umieć odpowiedzieć na groźbę stanu wyjątkowego".

Dlatego też 13 grudnia 1981 r. Kornel Morawiecki i jego środowisko byli przygotowani na nagłą zmianę warunków działania - podkreślał dr Waligóra. Redakcja "Biuletynu Dolnośląskiego" dysponowała zabezpieczonym sprzętem wydawniczym, co pozwoliło Morawieckiemu na szybkie przygotowywanie pisma "Z Dnia na Dzień", które stało się oficjalnym biuletynem Regionalnego Komitetu Strajkowego, czyli kierownictwa podziemnej Solidarności na Dolnym Śląsku, na czele którego stał Władysław Frasyniuk.

Z czasem jednak doszło do konfliktu między RKS Frasyniuka (wkrótce aresztowanego), a Morawieckim i jego środowiskiem na tle metod walki - grupa Frasyniuka opowiadała się raczej za krótkimi strajkami, a grupa Morawieckiego za ulicznymi demonstracjami. Po udanej, masowej demonstracji w miesięcznicę stanu wojennego 13 czerwca 1982 środowisko Morawieckiego zdecydowało się na podjęcie działalności na własną rękę. Pierwszym działaniem było zorganizowanie czasopisma "Solidarność Walcząca", od którego nazwę później wzięła cała organizacja (powstała formalnie jesienią 1982).

"Naszą podstawową bronią w tej wojnie ma być informacja i propaganda. Chcemy przeciwników przekonywać, a nie zabijać. Ale nasza taktyka powinna być taka, żeby to nasze straty były możliwie najmniejsze - ich największe" - pisał Kornel Morawiecki w artykule "Jak walczyć?" z września 1982 r. Morawiecki podkreślił też, że walka opozycyjna polega na budowaniu, jak za okupacji, państwa podziemnego. "Będziemy je umacniać i sposobić się do powstania w dogodnym momencie. Teraz jesteśmy i może długo jeszcze będziemy za słabi na otwartą walkę" - przekonywał.

Już w tym czasie rysował wizję nowego ustroju, który określał jako solidaryzm. Jako rodzaj trzeciej drogi, alternatywnej wobec socjalizmu i kapitalizmu.

Jak opowiadał PAP dr Waligóra "Solidarność Walcząca zaczęła się rozrastać i jej struktury powstawały w kolejnych miastach". "Organizację tę wyróżniało przede wszystkim programowe odrzucanie jakichkolwiek porozumień z komunistami. W jednym z pierwszych tekstów z tego okresu Kornel Morawiecki pisał, że celem jest +pozbawienie władzy tej władzy+. Nie było więc mowy o dialogu. Ważnym elementem działalności konspiracyjnej było przywiązywanie dużej uwagi do rozwoju wolnego słowa. Do 1989 r. Solidarność Walcząca wydała ponad 100 tytułów, niektóre ukazywały się w dość dużych nakładach" - informował historyk. Organizacja miała bardzo rozgałęzione struktury prasowe, na tyle rozwinięte, że z czasem mogło świadczyć komercyjne usługi innym środowiskom opozycyjnym. SW stworzyła też podziemne radio, które we Wrocławiu nadało ponad 100 audycji.

Celem rozwiniętego ruchu wydawniczego było nie tylko tworzenie niezależnego kolportażu wolnego słowa, ale również budowanie organizacji wokół całej sieci kolportażu i drukarni rozsianych po całym Dolnym Śląsku i innych miejscach Polski. "Wokół ruchu wydawniczego tworzyła się niezależna organizacja, która szybko stała się jedną z głównych sił opozycyjnych lat osiemdziesiątych. Aby zostać pełnoprawnym członkiem Solidarności Walczącej należało złożyć przysięgę. Znak graficzny organizacji – kotwica Solidarności Walczącej - był bezpośrednim nawiązaniem do Polski Walczącej" - opowiadał dr Waligóra PAP.

Z dostępnych obecnie w IPN dokumentów wynika też, przyznawał historyk, że Solidarność Walcząca była organizacją słabo zinfiltrowaną przez SB. "Solidarność Walcząca dzięki dużemu przywiązaniu jej członków do przestrzegania zasad konspiracji, takich jak samoobserwacja, kontrobserwacja, gubienie +ogonów+, wykorzystywanie wielu mieszkań do ukrywania liderów (Kornel Morawiecki miejsce ukrycia zmieniał ponad 50 razy!) itp., była początkowo lepiej przegotowana do działalności w warunkach stanu wojennego. Szeroko rozpowszechnione w Solidarności Walczącej było stosowanie, za pomocą specjalnych skanerów, nasłuchów radiowych częstotliwości milicyjnych i SB. Solidarność Walcząca potrafiła więc przewidywać operacje wymierzone w jej działalność" - mówił.

"Naczelnym postulatem programowym Solidarności Walczącej było odzyskanie niepodległości, co wiązało się z obaleniem systemu komunistycznego i odsunięciem PZPR od władzy. Głównym elementem działania Solidarności Walczącej było więc rozszerzanie oporu społecznego, głównie poprzez wolne słowo. W wydawnictwach środowiska Solidarności Walczącej pojawiały się jednak również postulaty walki czynnej. Programowo nie wykluczano, że w przyszłości może dojść do walk zbrojnych. Był to jednak głównie element retoryki Solidarności Walczącej, choć należy również powiedzieć, że np. w trójmiejskich strukturach organizacji trwała zorganizowana zbiórka broni. Również tam za sprawą Solidarności Walczącej doszło do podłożenia ładunku wybuchowego pod Komitetem Miejskim PZPR w Gdyni 28 lutego 1987 r. Były to jednak przypadki incydentalne" - opowiadał dr Waligóra.

Kornel Morawiecki był najdłużej ukrywającym się działaczem podziemia. Mimo wieloletnich poszukiwań został aresztowany dopiero w listopadzie 1987 roku. Był to już okres, gdy władze PRL chciały szczycić się brakiem więźniów politycznych. Stąd w 1988 roku, wraz drugim aresztowanym działaczem SW Andrzejem Kołodziejem został podstępnie wyekspediowany za granicę - wobec Morawieckiego użyto fortelu, żeby go zmusić do wyjazdu - powiedziano mu, że Kołodziej jest umierający i tylko operacja za granicą może go uratować. Jednak po kilkumiesięcznym pobycie za granicą (Włochy, USA) Morawiecki wrócił potajemnie do kraju.

Podczas pobytu za granicą 29 kwietnia 1988 roku został przez prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Z kolei w dniu swoich urodzin, 3 maja 1988 roku, został wraz z Kołodziejem przyjęty w Watykanie przez papieża Jana Pawła II.

Pod koniec lat 80. Solidarność Walcząca była przeciwna rozmowom przy Okrągłym Stole i jakimkolwiek układom z rządzącymi komunistami. W wywiadzie dla PAP w 2014 roku Kornel Morawiecki mówił: "Większość kierownictwa Solidarności Walczącej, tak samo jak ja, uważała, że Okrągły Stół jest złym pomysłem, bo zmierza do poprawiania komunizmu. Dlatego nie chcieliśmy w takich rozmowach brać udziału. Naszym programem było bowiem pokonanie komunizmu i będąc w podziemiu, jawnie to głosiliśmy. Czy mogliśmy więc zaprzeczyć sobie?".

Wzywał też do bojkotu "kontraktowych" wyborów 4 czerwca, choć, jak po latach przyznawał, ten radykalizm SW miał też jakiś wpływ na wynik negocjacji "Solidarności" z PZPR. "Samą swą obecnością i determinacją wymuszaliśmy taki stopień kompromisu, który potem okazał się dla komunizmu zgubny" - opowiadał Morawiecki w wywiadzie dla PAP.

Zdaniem dr Waligóry z pewnością błędem Solidarności Walczącej popełnionym w tym czasie było bardzo długie zwlekanie z wyjściem z głębokiej konspiracji. W efekcie nie udało się np. zarejestrować kandydatury Morawieckiego w wyborach prezydenckich w 1990 roku - jego zaplecze nie zebrało wymaganej liczby podpisów.

W 1991 r. Solidarność Walcząca wystartowała w wyborach parlamentarnych pod szyldem Partii Wolności. W jednym ze spotów Kornel Morawiecki przewracał "okrągły stół" symbolizujący negatywny kierunek zmian. Środowisko Solidarności Walczącej poniosło jednak wtedy klęskę. Podobnie było w kolejnych wyborach.

Morawiecki w tamtych latach nie raz przekonywał, że w Polsce nie dokonano rzetelnej lustracji. "Można agentom wybaczyć, ale nie wolno było godzić się na niszczenie teczek, na honorowanie donosicieli i na stawianie im pomników. Moi niektórzy koledzy z opozycji, korzystając z układów, stali się krezusami finansowymi. Nie o to walczyliśmy. Chcieliśmy Polski sprawiedliwości i równych szans" - mówił w wywiadzie dla PAP. Pismo "Solidarność Walcząca" opublikowało jako pierwsze pełną "listę Macierewicza" (obie listy, także tę krótką, na której byli prezydent Lech Wałęsa i marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski). 4 czerwca 1993 roku Morawiecki wziął udział w głośniej demonstracji w pierwszą rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego, zakończonej interwencją policji, na której czele kroczyli wtedy m.in. Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz i Jan Parys.

20 lat po pierwszej próbie, w 2010 roku Kornel Morawiecki wystartował w końcu w wyborach prezydenckich. Zajął 10. miejsce, otrzymując 21 596 głosów (0,13 proc.). W drugiej turze zadeklarował oddanie głosu na Jarosława Kaczyńskiego.

W 2015 roku związał się Pawłem Kukizem i z ugrupowania Kukiz'15 wystartował do Sejmu w okręgu wrocławskim, otrzymując 26 101 głosów i zdobywając mandat. Jako przedstawiciel Kukiz'15 został marszałkiem seniorem. Jednak już w kwietniu 2016 roku opuścił klub Kukiz'15 wraz ze swoją współpracowniczką jeszcze z czasów SW Małgorzatą Zwiercan. Założył własne ugrupowanie Wolni i Solidarni oraz koło parlamentarne pod tą samą nazwą.

"Chciałbym, by moje ugrupowanie pomogło zasypywać podziały polityczne" - mówił wiosną 2017 roku w rozmowie z PAP. Choć jego syn Mateusz Morawiecki był wicepremierem w rządzie PiS, a wkrótce miał zostać szefem rządu, Kornel Morawiecki nie stronił od wygłaszania własnych poglądów, nie zawsze zgodnych z linią rządu. Był np. zwolennikiem ocieplenia stosunków z Rosją. "Czymś nienormalnym jest, że dwa największe narody na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej - Polacy i Rosjanie - są nastawiani przeciwko sobie. Rząd polski, polskie media, nastawiają Polaków przeciw Rosjanom i to samo, tylko odwrotnie, robi rząd rosyjski" - ubolewał w rozmowie z PAP wiosną 2017 roku.

W Sejmie VIII kadencji zainaugurował też poselski zespół na rzecz Nowej Konstytucji, który przygotował ankietę ustrojową w sprawie ewentualnych zmian w ustawie zasadniczej.

W marcu 2019 roku, gdy był już chory, został odznaczony przez premiera Węgier Viktora Orbana Krzyżem Średnim Orderu Zasługi Węgier. Uroczystość odbyła się w ambasadzie Węgier w Warszawie.

Mimo choroby postanowił kandydować w wyborach 13 października 2019. Jako kandydat PiS miał ubiegać się o mandat senatora na Podlasiu.

"Tu z tej trybuny padło przed laty dramatyczne pytanie: czyja jest Polska? Ale jest jeszcze bardziej doniosłe pytanie, bardziej ważne: kogo jest Polska? Żyjemy nie tylko dla siebie. Żyjemy i umieramy dla innych. Polska ma rosnąć, ma rozwijać się nie tylko dla Polaków. Jesteśmy potrzebni. Jesteśmy potrzebni sąsiadom, światu. Mamy łączyć zachód Europy z jej wschodem" - mówił w swoim wystąpieniu w roli marszałka seniora w 2015 roku.