Kiedyś uchwalanie ustawy budżetowej szło w Waszyngtonie jak po maśle. Dziś Stany Zjednoczone przeszły od demokracji kompromisu do demokracji konfrontacji i w zasadzie każdy plan finansowy się spóźnia.
To powoduje katastroficzne konsekwencje dla ludzi zatrudnianych przez władze federalne, bo wstrzymane są wówczas wypłaty ich poborów, co media kolokwialnie nazywają „shutdownem”, czyli „zamknięciem rządu”.
Kilka dni temu minister finansów Steven Mnuchin ogłosił, że budżet na bieżący rok fiskalny, który kończy się 31 września, szybko wysycha i nie da się wykluczyć scenariusza, iż za sześć tygodni kasa będzie pusta i bez jakiejś prowizorycznej ustawy Ameryka może się znowu zatrzymać. Tymczasem kongresmeni właśnie się pakują na urlop i wrócą dopiero w połowie września. – Za sytuację odpowiadają przede wszystkim cięcia podatkowe Donalda Trumpa.
Deficyt budżetowy wzrósł o 23 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Teraz zdominowana przez demokratów Izba Reprezentantów nie będzie skora do powtórzenia manewru z ulgami dla najlepiej zarabiających – mówi nam Lisa Williams, politolożka z Uniwersytetu Bucknella w Pensylwanii. A możliwość pożyczania pieniędzy skończyła się w marcu, kiedy osiągnięto górne limity zaciągania pożyczek ustalone przez Kongres. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi spotkała się z Mnuchinem parokrotnie i spotka się raz jeszcze. Ministerstwo finansów nalega na zwiększenie progu deficytu budżetowego, zanim kongresmeni pojadą na wakacje. Ale tutaj swój sprzeciw mogą zadeklarować republikanie, których wyborcza baza bardzo lubi ścisłą dyscyplinę budżetową i nie akceptuje zadłużania się.
Tymczasem demokraci nie pozostają bierni. 12 lipca uchwalili jedną z najważniejszych ustaw składających się na pakiet budżetowy, żeby ubiec Donalda Trumpa w paru sprawach. Chodzi o finansowanie Pentagonu, na który przeznaczono 733 mld dol. (chociaż prezydent chciał 750 mld i już w mediach społecznościowych wyraża z tego powodu niezadowolenie). Ale kongresmeni spełnili jedno z marzeń głowy państwa i alokowali środki na „wojska kosmiczne”, formację uważaną przez wielu ekspertów i generałów za absurdalną i niepotrzebną. Demokraci wpisali jednak do ustawy rzecz, która jeszcze bardziej zdenerwuje prezydenta, a mianowicie zakazali wykorzystywania wojska w budowie legendarnego już muru nad Rio Grande.
Wypada tu przypomnieć, na czym polegały spory o bud żet minionej zimy. Pat w negocjacjach sprowadzał się do tego, że prezydentowi chodziło o pieniądze na zrealizowanie jego głównej wyborczej obietnicy, czyli wybudowanie ściany na granicy z Meksykiem. Zażądał od władzy ustawodawczej 5,7 mld dol. tylko na ten cel i dodatkowych kilku miliardów na inne związane z walką z imigrantami sprawy, m.in. budowę ośrodków internowania. Demokraci byli skłonni wydać na całość nie więcej niż 1,5 mld. Wiele wskazuje na to, że tym razem sytuacja się powtórzy, bo Trump nie zrezygnował z planu budowy infrastruktury chroniącej przed napływem imigrantów.
Zimą tego roku roku Amerykę dotknął historycznie długi, 35-dniowy shutdown. Problem z nim sprowadza się do tego, że w jego konsekwencji cierpią najbiedniejsi. Pensje ludzi, którzy decydują o tym, że nie ma ustawy budżetowej i wskutek tego zamykane są federalne instytucje, są wypłacane. Kongresmeni, senatorowie, ich personel oraz oczywiście cała ekipa Białego Domu na czele z prezydentem dostają pieniądze na czas.
Na czym dokładnie „zamrożenie rządu” polegało? Podczas ostatniego shutdownu do czasu wypracowania kompromisu zamrożono rozpatrzenie blisko 200 tys. wniosków o paszport. Kłopoty mieli ci, którzy ubiegają się o pozwolenie na broń – na przymusowy urlop, bez wyjątku, poszli pracownicy Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych. Zamknięto także muzea, ogrody zoolo giczne i parki narodowe (m.in. Wielki Kanion Kolorado).
Jeszcze cztery dekady temu do takich sytuacji nie dochodziło, bo prezydent USA w awaryjnych sytuacjach sam mógł podejmować decyzje w sprawie wydatków publicznych, bez zgody Kongresu. Dopiero w 1980 r. rząd prezydenta Cartera dokonał reinterpretacji art. 1 konstytucji (nie wolno wydawać państwowych pieniędzy bez specjalnej ustawy) i uznał, że zgoda Kongresu jest obowiązkowa.