Były minister spraw zagranicznych Boris Johnson został ogłoszony we wtorek nowym liderem Partii Konserwatywnej, pokonując w wyborach obecnego szefa dyplomacji Jeremy'ego Hunta. W środę polityk obejmie także urząd premiera w miejsce ustępującej Theresy May.

Johnson, który był zdecydowanym faworytem komentatorów i bukmacherów od pierwszych dni walki o schedę po May, uzyskał aż 66,4 proc. głosów wśród 159 tys. członków Partii Konserwatywnej, przy frekwencji 87,4 proc.

"Żadna pojedyncza partia nie ma monopolu na mądrość, ale jeśli spojrzymy na historię ostatnich dwustu lat istnienia tego ugrupowania to zobaczymy, że my, Partia Konserwatywna, zawsze najlepiej rozumieliśmy, tak myślę, ludzką naturę" - zaznaczył.

W kluczowej kwestii wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, Johnson powtórzył zobowiązanie do opuszczenia Wspólnoty w terminie do 31 października br.

"Niczym drzemiący olbrzym, powstaniemy znowu i otrząśniemy się z braku wiary w siebie i negatywizmu za sprawą lepszej edukacji, lepszej infrastruktury, większej liczby policji i fantastycznej sieci światłowodów dostępnych w każdym domu. Zjednoczymy ten wspaniały kraj i poprowadzimy go naprzód" - zapowiedział.

W środę ustępująca premier May weźmie udział w cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin, po czym wróci na Downing Street, gdzie wygłosi swoje ostatnie przemówienie, a następnie uda się na audiencję u królowej Elżbiety II, na ręce której złoży rezygnację ze stanowiska.

Następnie Pałac Buckingham zaprosi Johnsona na spotkanie z monarchinią, podczas którego zostanie formalnie poproszony o stworzenie nowego rządu. Pierwsze nominacje na czołowe stanowiska - ministrów finansów, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, obrony i ds. brexitu - o spodziewane są jeszcze w środę wieczorem.

Boris Johnson przez 8 lat był burmistrzem Londynu, po czym w 2016 roku został ministrem spraw zagranicznych w gabinecie May. Dwa lata później podał się do dymisji. Przed referendum brexitowym był jednym z największych zwolenników rozstania się z Unią Europejską. Do dziś nie zmienił swego zdania. Johnson twierdzi, że Wielka Brytania musi opuścić Unię 31 października, i nie ma znaczenia z umową czy bez. Twardy brexit nie jest dla niego tak groźny jak dla ustępującej premier May czy Jeremy Hunta, ministra spraw zagranicznych oraz członka Partii Konserwatywnej.

Johnson z wykształcenia jest historykiem, choć popularność zawdzięcza swojej działalności w polityce.

Przed wyborem na burmistrza Londynu w 2008 roku był m.in. redaktorem The Spectator oraz The Daily Telegraph. Od 2001 był członkiem brytyjskiej Izby Gmin. Był też ministrem szkolnictwa wyższego w konserwatywnym gabinecie cieni.

W wyborach 2008 pokonał kandydata Partii Pracy, dotychczasowego burmistrza Londynu i objął urząd. W 2015 ponownie został wybrany do Izby Gmin i wówczas ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję na urząd burmistrza Londynu.

W lutym 2017 zrzekł się obywatelstwa USA.

W lipcu 2016 został ministrem spraw zagranicznych w gabinecie Theresy May. Odpowiadał m.in. za negocjacje z UE dotyczące brexitu. Wobec porażki negocjacji z UE podał się do dymisji w lipcu 2018 roku.