Nasz głos w wyborach do PE przełoży się na to, kto pokieruje najważniejszym urzędem w Europie. Ale zagłosowanie na unijnego faworyta to spora wyborcza ekwilibrystyka.
By wybory nabrały bardziej europejskiego sznytu, ugrupowania, do których należą partie w poszczególnych krajach, wystawiają swojego kandydata na przewodniczącego Komisji Europejskiej. W ten sposób obywatele, głosując, mają też głos w sprawie tego, kto obejmie najważniejsze stanowisko w Brukseli. I chociaż wyborcy w poszczególnych krajach oddają głos na listy krajowe, to kampania do europarlamentu nabiera ponadnarodowego wymiaru, a cały proces wyłaniania unijnego lidera staje się bardziej demokratyczny i transparentny.
Frans Timmermans, Holender, socjalista
Tyle w teorii. A w praktyce? Chcąc wesprzeć swojego faworyta w wyścigu o najwyższe stanowisko w Brukseli, wyborca musi się trochę nagimnastykować. Spośród sześciu kandydatów wystawionych przez europejskie partie największe szanse mają kandydaci trzech z nich: chadek Manfred Weber, socjalista i wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans oraz wyłoniona przez liberałów unijna komisarz ds. konkurencyjności Margrethe Vestager. Mimo że każdy z nich należy do innej rodziny politycznej, to w wyborach w Polsce wszystkie trzy frakcje znajdziemy na jednej wyborczej liście Koalicji Obywatelskiej. Wchodzące w jej skład Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe należą do chadeków, Nowoczesna do liberałów, a Sojusz Lewicy Demokratycznej do socjalistów. Oznacza to, że wybrani z tej listy europosłowie po wyborach trafią do innych frakcji. Czwartą partią tworzącą KO są Zieloni, którzy na forum UE współpracują ze swoim zielonym odpowiednikiem, oddanie głosu na ich kandydatów oznacza wsparcie dla kandydatki Zielonych Sky Keller.
Margrethe Vestager, Dunka, socjalliberałowie
Sprawa jest najbardziej klarowna w przypadku Prawa i Sprawiedliwości, które należy do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Frakcja wystawiła w unijnych wyborach Jana Zahradila, czeskiego europosła (sondaże nie wskazują jednak, by miał on szanse na stanowisko). Ale już sytuacja na prawo od PiS jest mniej jasna. Konfederacja Korwin Braun Liroy i Narodowcy nie należy oficjalnie do żadnej europejskiej rodziny. I chociaż najprawdopodobniej w europarlamencie zdecydowaliby się na współpracę z Europą Narodów i Wolności Mattea Salviniego i Marine Le Pen, to frakcja ta nie wystawiła swojego kandydata w wyścigu o Komisję Europejską (Włoch zapowiadał ubieganie się o to stanowisko, ale bez oficjalnych ruchów w tym kierunku). Z kolei Kukiz’15 liczy na utworzenie nowej frakcji wspólnie z włoskim Ruchem 5 Gwiazd.
Manfred Weber, Niemiec, chadek
Startująca w wyborach do europarlamentu po raz pierwszy Wiosna Roberta Biedronia również nie ma na razie żadnej europejskiej afiliacji. – Zdecydujemy po wyborach, gdy będzie znany układ sił. Chcemy wesprzeć najsilniejszą frakcję postępową – mówi DGP Marcin Anaszewicz, szef sztabu. Oficjalnie kampanię Biedronia wspiera Timmermans, ale akces do socjalistów nie jest przesądzony. Wiosna nie wyklucza aliansu z zielonymi i liberałami. A jak pokazują sondaże, to właśnie ci ostatni mogą znacząco zwiększyć swój stan posiadania w europarlamencie, zwłaszcza że dołączy do nich partia Naprzód Francjo Emmanuela Macrona, debiutująca w izbie.
By przybliżyć wyborcom sylwetki kandydatów, Parlament Europejski zorganizował w zeszłym tygodniu w Brukseli przedwyborczą debatę. Politycy dyskutowali m.in. o klimacie, nielegalnych migrantach i walce z rajami podatkowymi. Debata nie zelektryzowała jednak Europejczyków. W internecie na kanale Komisji Europejskiej dyskusja (stan na piątek) miała 20 tys. wyświetleń. Mało, biorąc pod uwagę, że w eurowyborach pięć lat temu głos oddało blisko 170 mln Europejczyków.
Jan Zahradil, Czech, konserwatysta
Niewielkie zainteresowanie może wynikać właśnie z tego, że wyborcom trudno jest się utożsamiać z europejskimi kandydatami, ponieważ głos w wyborach oddają na listy krajowe. Na dodatek nie ma dzisiaj gwarancji, że to właśnie kandydat zwycięskiej partii otrzyma stanowisko szefa KE. Cała procedura zwana z języka niemieckiego spitzenkandidaten nie jest bowiem zapisana w unijnym prawie i przywódcy krajów członkowskich nie chcą się zgodzić na to, by kandydat zwycięskiego ugrupowania automatycznie został szefem KE. Jeden z unijnych komisarzy wprost przyznaje, że po wyborach może dojść do „blokady” pomiędzy Weberem, Timmermansem a Vestager. W takiej sytuacji kandydatem „w nowej grze” ma być Michel Barnier, francuski polityk odpowiadający za negocjowanie brexitu. W takim przypadku cała procedura stałaby się fikcją.
Debacie wiodących kandydatów można zarzucić jeszcze jedno – nieobecność politycznych oponentów. W rozmowie zabrakło głosu Salviniego czy Le Pen, którzy szykują się do historycznego sukcesu w eurowyborach i poważnego wzmocnienia swojej pozycji w europarlamencie. Poglądy unijnej prawicy zaprezentował Zahradil, ale jego frakcja, choć na prawo od centrum, sytuuje się mimo wszystko wśród ugrupowań głównego nurtu. Bez głosu radykałów dyskusja jest niepełna.