Konflikt między Indiami a Pakistanem od lat nie był tak ostry. I może wymknąć się spod kontroli, jeśli obie strony szybko nie spuszczą z tonu.
Napięcie między Nowym Delhi a Islamabadem narastało od połowy lutego, kiedy w Kaszmirze – podzielonej między oba kraje, spornej do dziś prowincji leżącej na północy – doszło do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło 40 indyjskich funkcjonariuszy. Premier Narendra Modi, którego za dwa miesiące czeka ciężka walka o utrzymanie władzy, obiecał wówczas, że nie pozostawi aktu terrorystycznego bez odpowiedzi.
Słowa dotrzymał we wtorek, kiedy indyjskie lotnictwo dokonało nalotu na obóz treningowy islamistycznej organizacji Dżaisz-e-Mohammed (Armia Mahometa) odpowiedzialnej za atak. Lotnicy z zielenią, bielą i pomarańczem na skrzydłach zapuścili się nad terytorium Pakistanu znacznie głębiej niż kontestowany Kaszmir; obóz miał znajdować się w górzystej prowincji Chajber Pasztunchwa. Niejako w odpowiedzi Pakistańczycy zestrzelili wczoraj indyjski myśliwiec i przetrzymują jego pilota.
Do eskalacji być może by nie doszło, gdyby nie to, że Nowe Delhi od dawna oskarża Islamabad o to, że potajemnie wspiera dżihadystów z Dżaisz-e-Mohammed. Głównym postulatem organizacji jest przyłączenie całości Kaszmiru do Pakistanu. Mówi się, że za stworzeniem organizacji stoi pakistański wywiad ISI (na pewno ma w niej wpływy).
Jeśli Armia Mahometa chciała namieszać w stosunkach indyjsko-pakistańskich, nie mogła wybrać lepszego momentu. Jeszcze rok temu wydawało się bowiem, że ugrupowanie premiera Modiego – Indyjska Partia Ludowa (BJP) – odniesie kolejne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych i znów będzie mogła samodzielnie rządzić. W grudniu 2018 r. jednak elektorat pogroził BJP palcem, odbierając jej władzę w trzech stanach. Stało się jasne, że kolejne pięć lat u władzy Modiego wcale nie są takie pewne.
Premier ruszył więc z przedwyborczą ofensywą. Na początku roku zapowiedział m.in., że od kwietnia rolnicy, którzy mają mniej niż 2 ha ziemi (a takich są w Indiach 123 mln) otrzymają od rządu specjalną zapomogę w wysokości 6 tys. rupii (320 zł) rocznie. Pieniądze będą wypłacane w ratach, ale premier upewnił się, by beneficjenci otrzymali dwie wypłaty, zanim udadzą się do urn. Ukłonem w stronę słabiej uposażonych mieszkańców kraju jest również podniesienie dwukrotnie kwoty wolnej od podatku do 500 tys. rupii (26 tys. zł). A ponieważ nic tak nie podbija notowań jak pokaz siły, Modi zaordynował także nalot na obóz terrorystów.
Patryk Kugiel, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, mówi, że o ile tuż po nalocie na obóz w Indiach dominowała euforia, teraz nastroje zmieniły się na bardziej ostrożne. – Nikt nie chce otwartego konfliktu, ale obie strony są pod presją społeczeństwa. Piłka jest po stronie pakistańskiej. Islamabad mógłby ten konflikt łatwo wyciszyć, gdyby podjął działania przeciw terrorystom. Jeśli jednak pakistańscy politycy zdecydują się iść w zaparte, dojdzie do wymiany ciosu za cios – mówi ekspert.
Wydaje się jednak, że w Islamabadzie nie ma apetytu na dalszą eskalację. Premier kraju Imran Khan zdawał się wyciągać wczoraj gałązkę oliwną. – Wszystkie wojny są efektem błędów w obliczeniach. Hitler nigdy nie myślał, że wojna będzie się ciągnęła tyle lat. Amerykanie nie wyobrażali sobie, że walki z ich udziałem w Wietnamie czy Afganistanie będą trwały dziesięciolecia – tłumaczył. – Biorąc pod uwagę typ broni, jakim dysponują obydwa kraje, czy stać nas na błąd w obliczeniach? Jeśli do niego dojdzie, sytuacja wymknie się spod kontroli zarówno mojej, jak i premiera Modiego – podsumował.
Ponieważ w konflikt zaangażowane są mocarstwa atomowe, sprawa natychmiast przykuła uwagę społeczności międzynarodowej. Do spokoju i opamiętania wezwali wczoraj przywódców Indii i Pakistanu m.in. premier Wielkiej Brytanii Theresa May – oba państwa kiedyś były częścią imperium brytyjskiego – oraz sekretarz stanu USA Mike Pompeo. W 2001 r. Pakistan przystąpił do koalicji antyterrorystycznej budowanej przez Stany Zjednoczone.
A jednak to na terenie tego kraju przez wiele lat ukrywał się Osama bin Laden, lider odpowiedzialnej za zamachy z 11 września Al-Ka’idy, i tam też został zabity przez amerykańskie siły specjalne. Z kolei w 2018 r. prezydent Donald Trump cofnął pomoc wojskową dla kraju w wysokości 1,3 mld dol. za wspieranie terroryzmu. Ten zarzut Islamabad tradycyjnie odrzuca.