Donald Trump chciałby, aby Wietnam, gdzie odbędzie się jego spotkanie z Kim Dzong Unem, stał się modelem dla transformacji gospodarczej i politycznej Korei Północnej, ale zdaniem ekspertów nie będzie to takie proste - pisze w poniedziałek "Washington Post".

O tym, że rozwój gospodarczy Wietnamu, a także bardzo przyjazne relacje tego kraju ze Stanami Zjednoczonymi mogłyby być modelem dla Korei Płn., wprost mówił podczas podróży do Hanoi w lipcu zeszłego roku sekretarz stanu w administracji Trumpa, Mike Pompeo.

"WP" uważa jednak, że jest to wizja równie pociągająca, co mało realistyczna i zwraca uwagę na różnice między Wietnamem a Koreą Płn. Podczas gdy Wietnamczycy wraz z otwarciem gospodarczym kraju w pełni przyjęli amerykańskie produkty czy elementy kultury masowej - a według Pew Research Center, w 2017 r. pozytywną opinię na temat USA miało 84 proc. mieszkańców Wietnamu, tj. więcej niż w jakimkolwiek innym państwie objętym badaniem - mieszkańcy Korei Płn. nadal uczeni są w szkołach nienawiści do Ameryki.

Także sam fakt naśladowania akurat Wietnamu może dla Kim Dzong Una być niewygodny. Korea Płn. była trzecim państwem, które uznało komunistyczne władze ówczesnego Wietnamu Północnego, a w czasie wojny wietnamskiej udzielała im wsparcia wojskowego, ale relacje między nimi się ochłodziły wskutek opowiedzenia się po przeciwnych stronach w stosunku do reżimu Pol Pota w Kambodży. Później ochłodziły się jeszcze bardziej, gdy Wietnam rozpoczął wolnorynkowe reformy gospodarcze i nawiązał stosunki dyplomatyczne z USA, co władze w Pjongjangu odebrały jako zdradę komunistycznych pryncypiów.

Na dodatek mimo tej historycznej wspólnoty z Koreą Płn., dziś Wietnam utrzymuje znacznie bliższe stosunki z Koreą Południową. Kraj ten jest drugim największym inwestorem zagranicznym w Wietnamie, a relacje nie ograniczają się do gospodarki, lecz są silne również na obszarze turystyki i kultury, w tym także popkultury.

"Demonstrowane publicznie przez Koreę Północną zainteresowanie doświadczeniami Wietnamu jest trochę na pokaz. Ma ono na celu przyciągnięcie międzynarodowej pomocy dla gospodarki północnokoreańskiej, nawet jeśli reżim Kima ma zamiar ograniczać zagraniczne wpływy w kraju i nie zamierza go denuklearyzować" - mówi Leif-Eric Easley z Ewha Womans University, którego cytuje "WP".

Jak pisze gazeta, wietnamska transformacja była możliwa dzięki przyznaniu znaczących wolności ludziom - do handlowania, podróżowania, komunikowania się z cudzoziemcami. Podobnie było w przypadku Chin. "Mogą się uczyć od Wietnamu? Absolutnie. Od Chin? Zdecydowanie. Ale czy są rzeczy unikatowe dla Korei Płn., które pozostaną unikatowymi? Definitywnie. To wyjątkowy kraj jeśli chodzi o stopień kontroli nad społeczeństwem" - mówi Benjamin Katzeff Silberstein z waszyngtońskiego think tanku The Stimson Center.

"Washington Post" zwraca też uwagę, że ewentualne bogacenie się Korei Płn. w przypadku podjęcia przez nią reform, i tak napotka na pewne przeszkody, np. takie, że tak długo jak w tym kraju będą represje, produkty sygnowane "Made in North Korea" nie będą atrakcyjne na globalnym rynku.