Do kompromitującej niezręczności wokół bliskowschodniej konferencji w Warszawie doszło już w momencie jej ogłoszenia. Informację o niej podał w telewizji Fox News szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo, stawiając Polskę w roli wynajmującego salę. W relacji Fox News pojawia się zaskakujące sformułowanie, z którego wynika, że USA będą – nie u siebie – gospodarzem tego wydarzenia. Dopiero później pojawiły się wspólne oświadczenia naszego MSZ i Departamentu Stanu.

Niby szczegół, ale jednak kolejność powinna być odwrotna. Prawdziwi gospodarze mają prawo rezerwować dla siebie pewne przywileje. Jeśli ich brakuje, wracamy do sytuacji ze zdjęcia Andrzeja Dudy stojącego przy siedzącym Donaldzie Trumpie. Jednostronny gest przypomina czasy, w których wynajmowano od Polaków miejsce na centrum przesłuchań CIA. Albo gdy wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za prowincję Ghazni w Afganistanie, a Amerykanie równie dumnie i bez skrupułów korzystali z wiedzy Służby Kontrwywiadu Wojskowego, by bez polskiego udziału i informowania nas wyłapywać co bardziej wartościowych dowódców talibskiej rebelii.

Przy okazji planowanej na luty konferencji w sprawie Bliskiego Wschodu warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Wpisuje się ona w inną proamerykańską decyzję naszego rządu. W czasie gdy informowano o warszawskim szczycie, media żyły też zatrzymaniem byłego pracownika ABW i Chińczyka zajmującego wysokie stanowisko w Huawei. USA od kilku miesięcy prowadzą wojnę przeciw tej firmie, przekonując, że jest ona siedliskiem szpiegów. W Kanadzie na wniosek USA zatrzymano Meng Wanzhou, wiceprezes zarządu Huawei i córkę założyciela firmy przez lata związanego z armią ChRL. Polska swymi zatrzymaniami wpisała się w amerykańską narrację.

Moment na podejmowanie takich decyzji nie jest najgorszy. Iran i Chiny mają dziś złą prasę nie tylko w USA. 8 stycznia Rada UE rozszerzyła listę osób i instytucji uznawanych za terrorystyczne o dwóch irańskich dyplomatów i zarząd bezpieczeństwa wewnętrznego ministerstwa wywiadu tego kraju. To odwet za dokonanie na terenie UE przez Teheran czterech ataków uznanych za terrorystyczne. Ich celem miały być w 2018 r. manifestacje irańskiej opozycji we Francji i mieszkający w Danii lider przeciwników władz w Teheranie. Również 8 stycznia MSZ w Hadze podało, że w 2015 i w 2017 r. na zlecenie władz w Iranie zamordowano w Holandii dwóch opozycjonistów.

Chiny z kolei mają problem z przekonaniem co najmniej kilku państw UE, że ich firmy technologiczne nie służą jako szpiegowskie przykrycie. W tym sensie zatrzymania pracowników polskiego oddziału Huawei, jak i krytykowana przez Teheran informacja o konferencji bliskowschodniej nie wychodzą daleko poza europejski mainstream. Może się również okazać, że w obu sprawach chodzi o coś zupełnie innego. Jeśli proamerykańskie gesty (bo w sumie są to tylko gesty) miałyby pomóc w lobbowaniu za powołaniem do życia Fortu Trump, warto nimi grać.