Minister rodziny Elżbieta Rafalska wystąpiła wczoraj do premiera o zdymisjonowanie wiceminister Elżbiety Bojanowskiej. Wcześniej Bojanowska oddała się do dyspozycji swojej szefowej. Wszystko wskazywało na to, że premier do prośby Elżbiety Rafalskiej się przychyli, choć do zamknięcia tego wydania DGP formalna decyzja jeszcze nie zapadła. Nazwisko następcy Bojanowskiej nie było jeszcze znane.
Wiceminister zapłaciła za propozycje zmian w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, które wywołały medialną burzę.
Chodziło przede wszystkim o proponowaną zmianę definicji przemocy. Zakładała, że byłoby nią „powtarzające się działanie lub zaniechanie”, co oznaczałoby wyłączenie zdarzeń jednorazowych. Kontrowersje dotyczyły też planowanych zmian w zakładaniu Niebieskiej Karty dla ofiar przemocy. Po zmianach potrzebna byłaby zgoda zainteresowanej osoby, dziś nie ma takiego obowiązku. Nagłośnienie tych pomysłów spowodowało falę krytyki, że resort zmierza do rozwiązań zmniejszających ochronę ofiar przemocy.
„W projektowanej ustawie znalazły się kontrowersyjne zapisy, na które nigdy nie było zgody minister Elżbiety Rafalskiej. Każda forma przemocy zawsze powinna być surowo piętnowana, a jej ofiara jak najlepiej chroniona” – tak napisał wczoraj resort w komunikacie uzasadniającym wystąpienie Rafalskiej do premiera.
– Ta sprawa jest dziwna. Nie do końca wiadomo, kto za tym stoi. To dosyć ryzykowna decyzja, bo odwołuje się wiceministra, który odpowiada za dość wrażliwy obszar. Być może ona faktycznie zawiniła. Ale wydaje mi się, że takie pomysły powstały wyżej lub niżej, na poziomie urzędników – mówi Agnieszka Dudzińska z Polskiej Akademii Nauk.
Ustawa praktycznie nie ma już szans na powrót na legislacyjną ścieżkę. Na mocy decyzji premiera oficjalnie projekt został zwrócony do korekty w resorcie. Jak wynika z naszych rozmów z członkami rządu, raczej nie trafi już w tej kadencji do konsultacji.
Wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości panuje obawa, że nawet po tym, jak z projektu znikną kontrowersyjne zapisy, przedmiotem krytyki mogą stać się kolejne punkty. Być może nawet kwestie, które do tej pory nie budziły podejrzeń.
Jak pisaliśmy kilka dni temu, w rządzie zapadły decyzje, by w roku wyborczym unikać projektów kontrowersyjnych czy takich, które mogą budzić emocje. – Minister Sasin już nie puści tego projektu – mówi nam jeden z urzędników.
– To nie byłoby dobre rozwiązanie. W ten projekt wniesiono wiele pracy i jest tam sporo sensownych rozwiązań i zmian, które warto wprowadzić – mówi jednak Agnieszka Dudzińska.
W projekcie znalazły się takie rozwiązania, jak wzmocnienie ochrony ofiar wielokrotnej przemocy w momencie separacji od sprawcy. Dziś w takich przypadkach często to ofiary muszą wyprowadzać się z domu do ośrodków pomocy. Projekt zakładał izolację sprawcy. Inne przepisy zobowiązywały instytucje państwowe, by w przypadku interwencji i izolacji sprawcy dzieci nie były wysyłane do pogotowia opiekuńczego. Najpierw miałyby nastąpić starania o umieszczenie ich u rodziny lub innych bliskich osób.
W kontekście tej ustawy pojawiały się także zarzuty dotyczące planowanej zmiany nazwy: z ustawy o przeciwdziałaniu „przemocy w rodzinie” na „przemocy domowej”. Wydaje się to zdroworozsądkowym rozwiązaniem w kontekście zmian obyczajowych. Ten aspekt krytykowały jednak środowiska lewicowe jako próbę rozdzielania pojęć „rodzina” i „przemoc”.