Śmierć Jana Rodowicza "Anody" do dziś obrazuje bezmiar okrucieństwa komunistycznego ustroju, który za cel postawił sobie ostateczne zniszczenie polskiego podziemia i bohaterów wojennych - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki. W poniedziałek przypada 70. rocznica śmierci "Anody".

Premier przypomniał we wpisie, że 70 lat temu zginął Jan Rodowicz "Anoda" - uczestnik Powstania Warszawskiego, pierwszy z zatrzymanych przez UB "Zośkowców".

Ocenił, że "jego śmierć do dziś obrazuje bezmiar okrucieństwa komunistycznego ustroju, który za cel postawił sobie ostateczne zniszczenie polskiego podziemia i bohaterów wojennych".

Jan Rodowicz ps. Anoda urodził się 7 marca 1923 r. w Warszawie, dorastał w rodzinie o patriotycznych tradycjach, co w połączeniu z działalnością w harcerstwie oraz nauką w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Batorego ukształtowało jego postawę. W czasie wojny zaangażował się w działalność konspiracyjną w Szarych Szeregach, walczył w batalionie "Zośka" Armii Krajowej. Przeszedł jeden z najcięższych szlaków bojowych Powstania, walcząc na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Był ciężko ranny, odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.

Po zakończeniu leczenia na początku 1945 r., nawiązał kontakt z kolegami z batalionu "Zośka", włączając się w działalność antykomunistyczną i niepodległościową. Został dowódcą oddziału dyspozycyjnego szefa Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych. W sierpniu 1945 r. po rozwiązaniu DSZ zajął się ewidencją poległych i zaginionych z Batalionu "Zośka", zachęcał kolegów do gromadzenia materiałów historycznych i pisania wspomnień związanych z oddziałem. 24 grudnia 1948 r. został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa, zginął 7 stycznia 1949 r., po brutalnym śledztwie. Do dziś nie została ustalona przyczyna jego śmierci. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska