Izraelska Partia Pracy wystąpiła we wtorek z współtworzonego przez siebie sojuszu wyborczego o nazwie Blok Syjonistyczny, którego była główną siłą. Podział w szeregach opozycji zwiększa szanse premiera Benjamina Netanjahu na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 9 kwietnia.

"Miałem nadzieję i wierzyłem, że ten sojusz przysienie nam rozwój, prawdziwe połączenie i że będziemy się uzupełniać. Ale wyborcy są mądrzy, widzą, że w tej sytuacji tak nie jest i dystansują się od nas" - oświadczył Awi Gabbaj, lider Izraelskiej Partii Pracy, nawiązując do sondaży opinii publicznej, w których poparcie dla Bloku Syjonistycznego spadło ostatnio do poziomu jednocyfrowego. Dla Partii Pracy, będącej od momentu powstania Izraela, jedną z dwóch głównych sił politycznych w kraju, jest to rekordowo słaby wynik.

Blok Syjonistyczny powstał w 2014 r. jako sojusz wyborczy Partii Pracy z założonym przez byłą minister spraw zagranicznych Cipi Liwni ugrupowaniem o nazwie Hatnuah. W poprzednich wyborach - w 2015 r. - sojusz ten zajął drugie miejsce uzyskując w Knesecie 24 mandaty. Jednak według ostatnich sondaży, w zaplanowanych na 9 kwietnia przedterminowych wyborach parlamentarnych, Blok Syjonistyczny mógłby liczyć na 8-9 mandatów.

Gabbaj poinformował, że Partia Pracy do wyborów pójdzie samodzielnie. Liwni, która była wyraźnie zaskoczona oświadczeniem koalicyjnego partnera, odmówiła komentarzy na temat wyborczych planów.

Mimo że na dotychczasowym premierze Benjaminie Netanjahu ciążą zarzuty korupcyjne, jego prawicowa partia Likud pozostaje faworytem wyborów. Może ona liczyć na 27-31 mandatów w 120-osobowym Knesecie, co dawałoby jej pierwsze miejsce i możliwość budowania koalicji rządowej.(PAP)