Kilkadziesiąt tysięcy złotych straciła 67-letnia mieszkanka Rzeszowa, która została oszukana metodą „na policjanta”. Chcąc ratować swoje oszczędności przed rzekomym zagrożeniem, wpłaciła je wpłatomatem, posługując się podanym przez oszusta kodem.

To pierwszy w Rzeszowie przypadek zastosowania takiej metody przekazania wyłudzonych pieniędzy.

Jak poinformował we wtorek oficer prasowy rzeszowskiej policji nadkomisarz Adam Szeląg, do pokrzywdzonej kobiety na telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta i oznajmił jej, że uczestniczy w akcji skierowanej przeciwko oszustom.

"Przekonał kobietę, że jej pieniądze są zagrożone i aby je uchronić, powinna podjąć je z banku i przekazać rzekomym policjantom, wpłacając poprzez wpłatomat. Oszust wskazał kobiecie lokalizację wpłatomatu, z którego powinna skorzystać. Podał jej również kod, którym ma się posłużyć, wpłacając pieniądze" – mówił Szeląg.

Kobieta wypłaciła z banku znaczną sumę w euro, którą następnie – według instrukcji oszusta udzielanych przez telefon komórkowy - wymieniła w jednej z galerii handlowych na złotówki, a te wpłaciła we wskazanym wpłatomacie, posługując się przekazanym kodem.

"Kiedy kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszusta i zawiadomiła policję. Mimo interwencji funkcjonariuszy nie udało się przekazu zablokować. To pierwszy przypadek w Rzeszowie, gdy przestępcy posłużyli się taką metodą przekazania wyłudzonych pieniędzy" – zaznaczył oficer prasowy rzeszowskiej policji.

Przypomniał, że policja nigdy nie informuje osób postronnych o swoich działaniach, nigdy też nie żąda przekazania pieniędzy ani nie pośredniczy w ich przekazywaniu.

"Do zdemaskowania oszustów wystarczy odrobina sceptycyzmu i zweryfikowanie opisywanej historii. Do weryfikacji rozmówcy wystarczy kontakt telefoniczny z policją. Należy jednak pamiętać, aby w przypadku rozmowy telefonicznej skutecznie przerwać połączenie z dzwoniącym oszustem" – podkreślił Szeląg.(PAP)

autor: Agnieszka Pipała