Jeden z przywódców opozycji w Rosji Aleksiej Nawalny zdołał w środę opuścić kraj po tym, jak we wtorek straż graniczna zatrzymała go na lotnisku i nie pozwoliła mu na wyjazd, powołując się na rzekomo niezapłaconą przez polityka grzywnę.

Opozycjonista zapowiadał, że udaje się na ogłoszenie decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w jego sprawie. We wtorek Nawalny miał lecieć do Strasburga, gdzie mieści się trybunał. Nie został jednak przepuszczony przez straż graniczną podczas kontroli paszportowej na lotnisku. Pogranicznicy powoływali się na zakaz wyjazdu za granicę nałożony na Nawalnego przez komorników sądowych.

W środę Nawalny poinformował, że okazał funkcjonariuszom na lotnisku dokumenty potwierdzające, że wolno mu opuścić Rosję. Jeszcze wcześniej, we wtorek, Nawalny zamieścił na swoim blogu zdjęcie rachunku potwierdzającego spłatę grzywny.

Polityk oświadczył, że poda do sądu komorników sądowych, ponieważ stracił bilet lotniczy, którego we wtorek nie zdołał wykorzystać.

Karę w wysokości ok. 2,1 mln rubli (prawie 31 tys. USD) sąd nałożył na niego w związku z domniemanymi defraudacjami na szkodę spółki Kirowles.

ETPCz powinien 15 listopada wydać orzeczenie w sprawie skargi Nawalnego przeciwko rządowi Rosji. Opozycjonista wskazywał w tej skardze, że w latach 2012-2014 został siedmiokrotnie zatrzymany, aresztowany i skazany na kary administracyjne. Nawalny argumentuje, że w ten sposób naruszano jego prawa z powodów politycznych.

ETPCz już raz rozpatrywał tę sprawę i w 2017 roku zadecydował, że w sześciu przypadkach prawa Nawalnego zostały naruszone. Następnie sprawę przekazano do Wielkiej Izby trybunału.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)