Wybory do Kongresu wcale nie są sukcesem Donalda Trumpa, lecz powinny być dla niego poważnym ostrzeżeniem, a jeśli myśli o reelekcji, musi przede wszystkim rozszerzyć grono wyborców poza swój żelazny elektorat - pisze w czwartek "The Wall Street Journal".

"Politycznym credo prezydenta Trumpa jest to, by nigdy nie przyznawać się do błędów czy porażek i zgodnie z nim określił w środę wyniki wyborów środka kadencji jako +wspaniały sukces+. Być może nawet w to wierzy, ale nie powinien. Wybory nie przyniosły +niebieskiej fali+, której pragnęły media i Demokraci, ale ogólnie są porażką GOP (Partii Republikańskiej) z ostrzeżeniem na rok 2020" - napisał w komentarzu redakcyjnym "The Wall Street Journal".

We wtorkowych wyborach do Kongresu Partia Demokratyczna, której barwą jest niebieski, zgodnie z prognozami przejęła od Republikanów kontrolę nad Izbą Reprezentantów, Republikanie zaś zwiększyli przewagę, którą dysponowali w Senacie. "WSJ", analizując bardziej szczegółowo wyniki, zwraca jednak uwagę, że poza nielicznymi wyjątkami (jak np. Floryda) zdobycze Republikanów są w stanach, które i tak są przychylne Trumpowi, a straty - w tych, które były kluczowe dla jego wyborczego zwycięstwa w 2016 r. Główną przyczyną ich porażki w wyborach do Izby Reprezentantów jest to, że stracili poparcie w okręgach podmiejskich, w szczególności tych raczej zamożnych i z dużym odsetkiem osób z wyższym wykształceniem.

Według gazety do porażki przyczynił się też sposób zachowania prezydenta, który zniechęca wielu umiarkowanych Republikanów oraz wyborców niezależnych. Dziennik przytacza wyniki niedawnego sondażu, z którego wynika, że 44 proc. wyborców aprobuje działania Trumpa, ale 20 proc. aprobuje jego działania, ale jednocześnie nie lubi go jako osoby. Te 20 proc. to pięć razy więcej niż w przypadku George'a W. Busha, gdy tracił większość w Kongresie i 10 razy więcej niż w przypadku Baracka Obamy. Na dodatek odsetek osób, które nie lubią Trumpa, akceptując jego politykę, zwiększył się w ciągu dwóch lat jego prezydentury.

"W przeciwieństwie do Richarda Nixona czy Ronalda Reagana, Trump nie podjął wysiłku, by zbudować większą koalicję niż mniejszość, która pomogła mu nieznacznie wygrać wybory prezydenckie z Hillary Clinton. Zamiast tego stale odwoływał się do swojej bazy, która i tak jest lojalna. Jeśli chce zostać wybrany na drugą kadencję, musi pozyskać więcej podmiejskich Republikanów i niezależnych" - ocenia "WSJ".

"Dwa lata temu, przed wyborami 2016 r., napisaliśmy, że ryzyko podjęte przez Republikanów w związku z Donaldem Trumpem jest takie, że może on rządzić w tak chaotyczny sposób, iż przegra Izbę Reprezentantów w 2018 r. i stworzy Demokratom warunki do powołania nowego, progresywnego rządu w 2020 r. Jeśli nie rozszerzy on swojej koalicji, Trump właśnie to zrobi" - konkluduje gazeta.(PAP)