O narażenie mężczyzny, który zasłabł w trakcie pływania, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oskarżyła kielecka prokuratura dwóch ratowników z basenu miejskiego. Według śledczych pozostawili oni obiekt bez nadzoru.

Do wypadku doszło w Kielcach w listopadzie ubiegłego roku. Mężczyzna z grupą osób korzystał z basenu na jednej z miejskich pływalni. "W czasie krytycznym dla tego zdarzenia, około godziny 21.15, żaden z ratowników nie przybywał na niecce basenu, a niedającego oznak życia pokrzywdzonego leżącego na dnie zauważyły osoby, które dopiero w tym momencie wchodziły do basenu i to one pierwsze przystąpiły do akcji ratowniczej i wezwały ratowników" – wynika z wydanego w piątek komunikatu Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

W toku śledztwa prokuratorzy przeprowadzili wiele czynności zmierzających do ustalenia dokładnego przebiegu zdarzenia, m.in. przesłuchali świadków, zabezpieczyli dokumentację i uzyskali opinie biegłych o stanie zdrowia pokrzywdzonego, a także o przebiegu akcji ratowniczej.

"Kluczowa dla sprawy opinia biegłego z zakresu ratownictwa medycznego i sportów wodnych wskazuje na to, że obaj ratownicy pracujący wówczas na pływalni nie wypełnili należycie swoich obowiązków. Przede wszystkim doprowadzili do sytuacji, w której osoby korzystające z pływalni pozostały bez nadzoru, do czego nie powinni dopuścić i nie obserwowali tych osób prawidłowo" – wynika z komunikatu.

Pokrzywdzony, który przybywał pod wodą przez kilka minut, przeżył, ale w wyniku zdarzenia doznał obrażeń "skutkujących chorobą realnie zagrażającą życiu".

Prokurator przedstawił dwóm ratownikom zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowania u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Przesłuchani w charakterze podejrzanych nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

Mężczyznom grozi do 10 lat więzienia. (PAP)

Autor: Katarzyna Bańcer