Niech Trybunał Sprawiedliwości UE rozważy, czy w jego kompetencjach mieści się zajmowanie pytaniami prejudycjalnymi wystosowanymi przez Sąd Najwyższy; jeżeli uzna, że tak, byłby to precedens i problem dla wszystkich państw UE - powiedział w środę wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

Na początku sierpnia Sąd Najwyższy wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku.

Postępowanie w tej sprawie może zakończyć się wyrokiem, czyli odpowiedzią na pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego, ale możliwe jest też, że Trybunał Sprawiedliwości uzna, że nie jest właściwy do udzielenia odpowiedzi. Teoretycznie jest też trzecia opcja, w której sędziowie z Luksemburga wskazują, że wątpliwość, o którą są pytani, jest rozstrzygnięta we wcześniejszym orzecznictwie.

Terlecki został spytany w TVP Info, co zrobi PiS, jeśli Trybunał Sprawiedliwości "przyzna rację" sędziom Sądu Najwyższego. "Będziemy bardzo zmartwieni" - odparł wicemarszałek. Przypomniał też, że "jest sporo" wyroków TSUE, które zapadły wobec innych państw i nie zostały wykonane. "Ja nie mówię, że my nie wykonamy, ale mówię, że to nie jest nieszczęście" - dodał.

"Niech Trybunał dobrze rozważy, czy przede wszystkim może się tym zajmować, czy to mieści się w jego kompetencjach, bo jeżeli uzna, że to się mieści w jego kompetencjach, to będzie to pewien precedens w historii UE i pewien problem już wtedy dla wszystkich państw, nie tylko dla nas" - powiedział wicemarszałek.

Poza pytaniami skierowanymi przez SN do TSUE swoją procedurę o naruszenie prawa UE prowadzi też Komisja Europejska. Instytucja ta uważa, że ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z prawem UE, bo narusza zasadę niezależności sądownictwa, w tym nieusuwalności sędziów. W połowie lipca KE przeszła do kolejnego etapu w tej procedurze, dając polskim władzom miesiąc na skorygowanie swoich działań. Warszawa odrzuca zarzuty KE.