Specjalny wysłannik ONZ do Syrii Staffan de Mistura wezwał w czwartek Rosję, Iran i Turcję, by zapobiegły ofensywie na kontrolowaną przez rebeliantów syryjską prowincję Idlib, gdyż może to doprowadzić do "wielkiej burzy", której skutki mogą wyjść poza Syrię.

Mistura podkreślił, że kluczowe jest, by nie dopuścić do użycia broni chemicznej. Oszacował, że w Idlibie przebywa ok. 10 tys. terrorystów z Frontu al-Nusra i Al-Kaidy. Wezwał do utworzenia korytarzy humanitarnych dla cywilów.

W ocenie Mistury, Rosja i Iran, sojusznicy reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada, oraz wspierająca rebeliantów w Idlibie Turcja powinny dążyć do uniknięcia "zmasowanej militarnej eskalacji".

Wojska Asada przygotowują się do zbrojnej ofensywy na prowincję Idlib, ostatnią dużą enklawę rebeliantów w Syrii - podał w środę Reuters, powołując się na źródło zbliżone do władz w Damaszku. Wciąż mają trwać negocjacje w sprawie ataku zbrojnego między Rosją, Turcją oraz Iranem. O rychłej ofensywie informują jednak zrzucane na Idlib przez syryjskie siły rządowe ulotki, w których władze w Damaszku wzywają cywilów do ewakuacji.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał w czwartek syryjską prowincję Idlib "ogniskiem terroryzmu" i ocenił, że bezczynność w jej sprawie "nie wróży niczego dobrego". Resort obrony Rosji zapowiedział zakrojone na dużą skalę ćwiczenia wojskowe na Morzu Śródziemnym. Wcześniej w środę szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, po rozmowach ze swoim saudyjskim odpowiednikiem w Moskwie, porównał działające w Idlibie milicje do "jątrzącego ropnia" i wezwał do ich zlikwidowania.

Do Ankary w środę przybył szef MSZ Iranu Mohammad Dżawad Zarif. Swoją wizytę dyplomata wykorzystał do ataku na skonfliktowane politycznie z Turcją USA, zarzucając Waszyngtonowi, iż ten "używa siły wobec innych, w tym nawet przeciwko swoim sojusznikom".

Turcja, która zgodnie z zeszłorocznym porozumieniem z Rosją i Iranem ma w Idlibie posterunki wojskowe, ostrzega przed ofensywą na tę kontrolowaną przez dżihadystów enklawę. Szef dyplomacji tego kraju Mevlut Cavusoglu ostrzegał przed możliwą "katastrofą humanitarną" w przypadku "wojskowego rozwiązania". Ankara obawia się również, że ofensywa spowoduje falę migrantów na południowej tureckiej granicy.

Przed kryzysem migracyjnym i humanitarnym w Idlibie, gdzie 1,8 mln z 3 mln mieszkańców stanowią przesiedleńcy, ostrzega również ONZ.

Wojska Asada zwróciły się w kierunku tej enklawy po odbiciu, przy wsparciu rosyjskich sił zbrojnych, rebelianckich terytoriów na południu kraju. Wielu bojowników z tych regionów, w tym ze Wschodniej Guty, skierowano właśnie do Idlibu.

Obecnie w Syrii rebelianci poza Idlibem, w którym są wspierani finansowo i wojskowo przez Ankarę, kontrolują jedynie pustynne tereny na wschodzie kraju przy amerykańskiej bazie wojskowej.

Resort obrony Rosji oskarżył w poniedziałek Waszyngton o przygotowywanie ataku rakietowego na syryjskie siły rządowe. Zdaniem przedstawiciela resortu Igora Konaszenkowa, USA zwiększają liczbę środków przenoszenia rakiet w regionie, by przeprowadzić atak "po zaplanowanej prowokacji z rzekomym zastosowaniem broni chemicznej w prowincji Idlib" przez oddziały lojalne wobec Asada. Prasa w Moskwie podała w ostatnich dniach, że marynarka wojenna Rosji rozlokowała na Morzu Śródziemnym najmocniejszą od czasu rozpoczęcia operacji w Syrii grupę okrętów.

Eksperci oceniają, że liczba antyrządowych bojowników w Idlibie sięgać może nawet 100–150 tys. Wielu z nich zostało tam przewiezionych z innych części Syrii w ramach umów, którym patronowały Rosja i Turcja. Przez tereny przez nich kontrolowane biegną trasy łączące Aleppo z kontrolowaną przez Asada Latakią nad Morzem Śródziemnym.(PAP)