Kierowca zabitych w Republice Środkowoafrykańskiej rosyjskich dziennikarzy zeznał, że jego zdaniem Rosjanie rozumieli język, którym porozumiewali się napastnicy; powiedział również, że Rosjanie konsultowali się przed podróżą z kimś ze swoich rodaków w Bangi.

Kierowca, który przeżył atak, powiedział, że zbrojni napastnicy nie mówili ani w lokalnym języku sango, ani po francusku. "Chociaż to dziwne, jednak trzech dziennikarzy, jak się wydaje, dobrze rozumiało to, co mówią do nich napastnicy" - zrelacjonował zeznania kierowcy portal internetowy Corbeau news, który powołał się na kilka źródeł. Ustalenia portalu opisała w czwartek wieczorem niezależna rosyjska telewizja Dożd.

Corbeau news nie określa bliżej źródeł, na które się powołuje. Podaje, że kierowca Rosjan znajduje się obecnie pod strażą w stolicy RŚA, Bangi. Opisuje, że dziennikarze w minionym tygodniu wyrazili zamiar wyjazdu do miasta Kaga-Bandoro. W tym celu nawiązali kontakty z pewnymi dowódcami partyzantki muzułmańskiej Seleka.

Przed podróżą do Kaga-Bandoro dziennikarze zatroszczyli się o to, by zasięgnąć rady swych rodaków, żołnierzy rosyjskich w Bangi - twierdzi Corbeau News.

Portal podał, że 30 czerwca Rosjanie przybyli do miasta Sibut. Pięć kilometrów za wyjazdem z miasta natknęli się na żołnierzy z armii rządowej, którzy odradzali im dalszą drogę z powodu późnej pory. Dziennikarze zdecydowali się zadzwonić do kogoś ze swoich rodaków, by zasięgnąć rady, następnie powiedzieli wojskowym, że dalsza podróż jest możliwa i droga nie jest niebezpieczna. Pomiędzy godz. 23.30 i północą (czasu lokalnego) wojskowi pozwolili im odjechać.

Około 18 kilometrów za posterunkiem armii rządowej dziennikarze zostali zatrzymani przez uzbrojonych ludzi. Po zatrzymaniu Rosjanie zostali zabici, a ich kierowcę oszczędzono. Corbeau news twierdzi, że napastnicy chcieli przeszukać kieszenie jednego z dziennikarzy, który sprzeciwił się i w konsekwencji został zabity jako pierwszy. Portal wyraża przypuszczenie, że zabójcy "szukali innych rzeczy niż pieniądze".

Wcześniej inny lokalny portal internetowy, Palmarescentrafrique.com podawał, że bojownicy pochwycili, przesłuchali i zabili dziennikarzy. W pierwszych doniesieniach zaś media podały inną relację kierowcy - mówił on, że samochód został ostrzelany z zasadzki i Rosjanie zginęli natychmiast.

Doniesienia Corbeau news są też sprzeczne z informacjami podanymi przez urzędników z RŚA, którzy mówili, że napastnicy, którzy zabili Rosjan, mówili po arabsku.

Ambasada Rosji w RŚA za priorytetową wersję zabójstwa uznaje napad rabunkowy. Rosyjski portal RBK podał w czwartek, że na miejscu zabójstwa nie znaleziono ani pieniędzy, ani sprzętu. Dziennikarze mieli ze sobą 8,5 tys. USD gotówką, kosztowne kamery, co najmniej dwa aparaty fotograficzne, twarde dyski, notebook, mikrofony i dyktafon.

Republika Środkowoafrykańska to jeden z najbardziej niestabilnych krajów Afryki. Trzej dziennikarze - Orhan Dżemal, Aleksandr Rastorgujew i Kiriłł Radczenko - zamierzali zbierać tam materiały o prywatnej rosyjskiej firmie najemniczej nazywanej przez media "grupą Wagnera". Było to wspólne przedsięwzięcie z projektem medialnym powołanym przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego. Według niezależnej "Nowej Gaziety" rosyjscy najemnicy pojawili się w RŚA na początku bieżącego roku. Oficjalnie te informacje nie są potwierdzone. Działalność najemnicza jest w Rosji zakazana.