Sąd Apelacyjny w Szczecinie odrzucił w środę zażalenie prokuratury na decyzję o warunkowym tymczasowym areszcie dla posła PO Stanisława Gawłowskiego. Decyzja jest prawomocna.

Podczas posiedzenia rozpatrywane były zażalenia na decyzje o warunkowym tymczasowym areszcie dla Stanisława Gawłowskiego i dla podejrzanego o wręczanie posłowi łapówek biznesmena Bogdana K. Sąd Okręgowy 11 lipca umożliwił podejrzanym opuszczenie aresztu w zamian za poręczenie majątkowe.

Sędzia Bogumiła Metecka-Draus, uzasadniając w środę decyzję Sądu Apelacyjnego, powiedziała, że zażalenia złożone na decyzję Sądu Okręgowego są "niezasadne". "Ogólna przesłanka stosowania środków zapobiegawczych w sprawie została spełniona. Przesądził o tym już sąd stosujący tymczasowe aresztowanie, następnie sąd, który kontrolował decyzję sądu, stosującego areszt oraz teraz sąd pierwszej instancji, który wydał zaskarżone postanowienie" – powiedziała sędzia Metecka-Draus.

Jak zaznaczyła sędzia, "przesłanki szczególne stosowania środków zapobiegawczych", w ocenie sądu apelacyjnego "również zostały spełnione".

"Ma rację oskarżyciel, że istnieje obawa matactwa w sprawie, ma rację oskarżyciel, że wiele czynności jeszcze nie zostało zabezpieczonych i że w związku z tym w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, należy stosować środki zapobiegawcze. Niemniej trzeba zauważyć i to, co jest bardzo istotne, że sąd na każdym etapie postępowania kontroluje, czy środek zapobiegawczy, określony winien być w dalszym ciągu stosowany" – powiedziała sędzia Metecka-Draus.

Jak wskazała, oskarżyciel przeprowadził już część czynności, przeprowadzone zostały m.in. konfrontacje, a jeśli chodzi o pozostałe czynności, "był czas na to, żeby były przeprowadzone". Dodała, że zarówno sąd pierwszej instancji, jak i sąd odwoławczy, nie dostrzegł prób mataczenia.

"To, że (podejrzani) sięgali po określone dokumenty, czy też chcieli potwierdzenia jakichś czynności, no to przecież nie może być uznane za mataczenie. Mają prawo konstytucyjne i nie można w tym zakresie stawiać im zarzutu tylko z tego, że chcą się bronić" – zaznaczyła sędzia. Dodała, że każdy obywatel "korzysta z zasady domniemania niewinności". "I tak musimy podchodzić w państwie praworządnym, jakim jest nasze państwo" – podkreśliła Metecka-Draus.

Dodała, że nieizolacyjne środki zapobiegawcze są "właściwe", a sumy poręczenia są "odpowiednie".

Sędzia wskazała też, że zarówno Stanisław Gawłowski, jak i Bogdan K., zachowywali dotychczas "subordynację procesową" i stawiali się na wezwania. Odniosła się też do kwestii kolejnych zarzutów, które prokuratura chce postawić Gawłowskiemu. "Dopóki osoba podejrzana nie ma zarzutu, nie można stosować środka zapobiegawczego" – powiedziała Metecka-Draus.

Gawłowski po opuszczeniu sali sądowej powiedział: "Jedno zdanie mi absolutnie utkwiło z tego dzisiejszego postanowienia sądu - sąd mówi o demokratycznym państwie prawa. To dobrze rokuje dla tej sprawy na przyszłość. Bo jeżeli Polska będzie państwem demokratycznym i sądy będą niezawisłe, jestem bardzo spokojny o wynik postępowania już przed właściwym wymiarem sprawiedliwości, nie tylko w tej części aresztowej, ale również w tej części domniemanych zarzutów".

Zapytany, czy denerwował się wynikiem środowego posiedzenia sądu, Gawłowski odpowiedział, że "nikomu nie życzy" takich przeżyć. "Ale kiedyś, w latach 80. sobie dawałem radę, więc dzisiaj też sobie poradzę" - zapewnił.

Decyzja Sądu Apelacyjnego jest prawomocna.

Sąd Okręgowy w Szczecinie zdecydował 11 lipca o przedłużeniu aresztu tymczasowego dla Stanisława Gawłowskiego, uznał jednak, że możliwe jest uchylenie tego środka po wpłacie 500 tys. zł poręczenia majątkowego.

Zażalenie na zastosowanie warunkowego tymczasowego aresztu złożyła szczecińska delegatura Prokuratury Krajowej. Śledczy argumentowali, że zachodzi obawa matactwa ze strony posła PO. Jak zaznaczono w komunikacie PK, polityk, przebywając na wolności, ma możliwość "wywierania presji na świadków" czy "uzgadniania wspólnej linii obrony z innymi podejrzanymi".

Rodzina Gawłowskiego wpłaciła 500 tys. zł kaucji 12 lipca. Tego samego dnia poseł PO wyszedł z aresztu, w którym przebywał od połowy kwietnia br.

Gawłowski został zatrzymany w szczecińskiej delegaturze Prokuratury Krajowej 13 kwietnia br., w której stawił się bez wezwania. Przedstawiono mu pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. O areszcie zdecydował dwa dni później szczeciński sąd rejonowy, a sąd okręgowy podtrzymał tę decyzję mimo zażaleń posła i jego pełnomocników.

Zarzuty dotyczą okresu, w którym pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska za czasów PO-PSL. Gawłowski – według prokuratury – miał przyjąć wtedy co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Zarzuty te związane są ze śledztwem prowadzonym od 2013 r. w sprawie tzw. "afery melioracyjnej", dotyczącej nieprawidłowości przy inwestycjach w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Gawłowski miał też nakłaniać do przyjęcia łapówki w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnić informacje niejawne i dopuścić się plagiatu pracy doktorskiej.

Prokuratura chce postawić posłowi kolejne zarzuty: korupcyjny i prania brudnych pieniędzy. Związane są z apartamentem w Chorwacji, który Gawłowski miał przyjąć od kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. Od tego samego przedsiębiorcy polityk miał przyjąć też 100 tys. zł łapówki.

Prokurator Generalny pod koniec czerwca wystąpił do marszałka Sejmu z wnioskiem o kolejne uchylenie immunitetu posłowi, a także o zgodę na tymczasowy areszt.