Efekty pojawią się już pod koniec przyszłego roku. W połowie 2020 będziemy mieli pewność, że procesy restrukturyzacyjne zadziałały - mówi o wykupieniu Stoczni Gdańskiej p.o. prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Andrzej Kensbok w wywiadzie dla wtorkowej "Rzeczpospolitej".

Pytany o cel "nacjonalizacji" Stoczni Gdańskiej po wykupieniu jej od ukraińskiego inwestora udziałów i uzyskaniu pełnej kontroli nad Stocznią, Kensbok odpowiedział, że nie nazwałby tego nacjonalizacją, "raczej uporządkowaniem sytuacji właścicielskiej". Tłumaczył, że Skarb Państwa poprzez ARP był od lat mniejszościowym akcjonariuszem stoczni, co oznaczało, że nie miał zdolności podejmowania decyzji ani kontroli operacyjnej. Dodał, że "z drugiej strony właściciel ukraiński nie znalazł długoterminowej formuły zarządzania stocznią i prowadzenia jej z zyskiem". "Stocznia rok do roku zmniejszała produkcję okrętową, co jeszcze kilka lat temu było jej głównym źródłem dochodu" - mówił Kensbok, podkreślając, że między innymi z tego powodu podjęte zostały "rozmowy o przejęciu tej części jej działalności".

Dopytywany, czy właściciele ukraińscy nie zrezygnowali z produkcji statków i zdecydowali się na sprzedaż udziałów w Stoczni, ponieważ "zdawali sobie sprawę, że ten rodzaj produkcji jest trwale nierentowny", Kensbok odparł: "Nasze analizy sektora stoczniowego w Polsce i na świecie wskazują na coś zupełnie odwrotnego". "Zostało to zauważone również w rządowej strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, w której realizację wpisuje się odbudowa polskiego przemysłu, w tym przemysłu stoczniowego" - dodał.