Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział w piątek, że rozmawiał przez telefon z szefem MSZ Holandii Stefem Blokiem i że nie przytoczył on faktów potwierdzających rosyjskie pochodzenie pocisku, którym w 2014 roku zestrzelono malezyjski samolot nad Donbasem.

Jak przekazał Ławrow, Blok powiedział mu, iż strona holenderska nie ma wątpliwości, że pocisk rakietowy Buk, którym strącono samolot, został przewieziony z terytorium Rosji. "Zapytałem o fakty, które potwierdzają te twierdzenia. Nie podał żadnych faktów" - oświadczył rosyjski minister.

Ławrow oznajmił też, że jeśli partnerzy Rosji "w tym przypadku, gdy chodzi o śmierć setek ludzi", postanowili - jak to ujął - "spekulować w tej kwestii w celu osiągnięcia swoich celów politycznych", to "pozostawia to ich sumieniu".

Wcześniej MSZ Rosji określiło jako bezpodstawne wnioski międzynarodowej grupy śledczej, która uznała, iż malezyjski samolot pasażerski został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą pociskiem rakietowym Buk pochodzącym z Rosji.

Ponownie wypowiedziało się w tej sprawie ministerstwo obrony Rosji, które w piątek oznajmiło, że numer seryjny silnika wskazuje, że pocisk rakietowy nie mógł należeć do armii rosyjskiej. Numer ten świadczy bowiem, że silnik został wyprodukowany w 1986 roku w ZSRR, a wszystkie pociski z tego roku zostały w Rosji w 2011 roku spisane ze stanu i zutylizowane - zapewnił resort. Wyraził przy tym ocenę, że "jest bardziej niż prawdopodobne", iż pocisk rakietowy, którym zestrzelono samolot nad Donbasem, należał do sił zbrojnych Ukrainy.

Rząd Holandii oświadczył w piątek, że w zestrzeleniu malezyjskiego samolotu rolę odegrała Rosja i dodał, że opinię tę podziela również Australia. Szef MSZ Holandii powiedział, iż jego kraj wzywa Rosję "do wzięcia odpowiedzialności i do pełnej współpracy w ramach procesu ustalania prawdy i dochodzenia sprawiedliwości dla ofiar" katastrofy. Blok ocenił, że istnieje bezpośredni związek między rakietą, która trafiła w samolot a rosyjską armią.

Międzynarodowa ekipa śledcza ogłosiła w czwartek, że szczegółowa analiza materiałów wideo wykazała, iż pocisk, którym zestrzelono samolot, pochodził z rosyjskiej jednostki wojskowej - 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej stacjonującej w Kursku. Śledczy uznali też, że wszystkie pojazdy w konwoju wiozącym ten pocisk rakietowy należały do rosyjskich sił zbrojnych.

Boeing 777-200ER linii Malaysia Airlines, lecący 17 lipca 2014 roku z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą; pocisk odpalono z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów. Zginęło 298 osób, wszyscy pasażerowie i cała załoga; większość ofiar to obywatele Holandii, ale na pokładzie było też wielu Malezyjczyków i Australijczyków.