Burmistrzowie miejscowości wakacyjnych we Włoszech, branża turystyczna i najemcy plaż przeciwni są rozważanej możliwości rozpisania wyborów parlamentarnch latem, np. 22 lub 29 lipca. To przyniosłoby straty turystyce - mówią przeciwnicy tego pomysłu.

Głosowanie w środku lata odstraszyłoby gości z zagranicy - tę opinię przedstawicieli branży turystycznej przytacza w środę dziennik "Corriere della Sera".

Odnotowuje, że zaniepokojonych taką perspektywą jest też wielu burmistrzów, którzy w wyborach zorganizowanych w lipcu widzą zagrożenie dla kasy miejskiej. Dziesiątki miast i miasteczek żyją w letnich miesiącach z turystyki i temu celowi władze poświęcają swą aktywność.

Obecnie, jak zaznaczają reprezentanci lokalnych administracji, pojawiło się ryzyko, że działalność tę trzeba będzie skoncentrować na przygotowaniu i przeprowadzeniu wyborów.

Jako kolejny argument przemawiający przeciwko rozpisaniu wyborów na lipiec wskazuje się możliwość niskiej frekwencji. To zdaniem komentatorów pewny rezultat głosowania w czasie wakacji. Dlatego, jak się przypomina, we Włoszech nigdy żadne wybory nie odbyły się w letnich miesiącach.

Dyskusja na temat hipotezy nowych wyborów parlamentarnych latem zdominowała dyskusję we włoskich mediach po tym, gdy prezydent Sergio Mattarella w związku z utrzymującym się od ponad dwóch miesięcy impasem politycznym wokół powołania rządu przedstawił dwie możliwości jego przełamania: powołanie "neutralnego" gabinetu tymczasowego albo natychmiastowe wybory.

Oczekuje się, że w środę szef państwa przedstawi swego kandydata na premiera. Media sugerują, że misję utworzenia Rady Ministrów otrzyma Elisabetta Belloni z ministerstwa spraw zagranicznych. Jednak największe ugrupowania w parlamencie- blok centroprawicy i Ruch Pięciu Gwiazd zapowiedziały, że nie poprą takiego prezydenckiego rządu i uznały, że jest to propozycja nie do przyjęcia.

Dlatego coraz częściej wyrażane są opinie, że konieczne okażą się natychmiastowe wybory, kilka miesięcy po poprzednich: jeszcze latem lub w październiku.

Dziennik "Il Messaggero" zaznacza, że większość polityków uważa termin lipcowy za ryzykowny i pełen niewiadomych, również co do wyniku.

Powrotu do urn latem wolałby też uniknąć prezydent Mattarella, co powiedział w swym wystąpieniu.

Jak najszybszego wyłonienia nowego parlamentu domaga się Ruch Pięciu Gwiazd. Jego lider i kandydat na premiera Luigi Di Maio, który jeszcze niedawno opowiadał się za wyborami 8 lipca, twierdzi obecnie, że ich termin jeszcze trzeba przyspieszyć.

"Lipiec jest problematyczny"- przyznał Di Maio. Następnie zapowiedział, że w najbliższych dniach jego ugrupowanie zwróci się o wydanie pilnego dekretu , który przyspieszy procedury przygotowania wyborów za granicą i tym samym umożliwi ich organizację jeszcze w czerwcu.

Nieoczekiwanie niektórzy najemcy plaż wbrew dominującej opinii poparli pomysł głosowania w lipcu. Cytowani w mediach tłumaczą, że może to być dla nich duża szansa, bo ich zdaniem Włosi uciekną nad morze, by nie śledzić drugiej w krótkim czasie kampanii wyborczej i nie głosować.