Nie byłoby wolnej i demokratycznej Polski bez protestów sprzed 50 lat, w marcu 1968 r.; przepraszać powinni ci, którzy zorganizowali haniebną akcję antysemicką, czyli dawni komuniści - powiedział w czwartek wicepremier Jarosław Gowin.

"Przede wszystkim Marzec '68 przygotował bunt robotników w grudniu 1970 r., protesty w 1976 r., powstanie +Solidarności+ w 1980 r. Nie byłoby dzisiejszej, wolnej, demokratycznej Polski bez tych protestów sprzed 50 lat" - powiedział w TVP Info Gowin.

Przekonywał, że przepraszać powinni ci, którzy w 1968 r. zorganizowali "haniebną akcję antysemicką, haniebną akcję wymierzoną w elitę polskich naukowców, czyli dawni komuniści".

Zdaniem wicepremiera, po 1989 r. Polska zaniedbała "troskę o prawdy o czasach komunizmów". "Zwyciężyła taka ideologia +postawmy na przyszłość, zapomnijmy o przeszłości, wybierzmy przyszłość"+ (...). Teraz patrzymy w przyszłość, ale nie zapominamy o przeszłości" - powiedział Gowin.

Odniósł się także do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który podczas obchodów 50. rocznicy Marca ’68 na Uniwersytecie Warszawskim powiedział m.in.: "I tym którzy zostali wtedy wypędzeni i rodzinom tych, którzy zginęli chcę powiedzieć: proszę wybaczcie, proszę wybaczcie Rzeczpospolitej, proszę wybaczcie Polakom, wybaczcie ówczesnej Polsce, za to, że dokonano tego haniebnego aktu".

Gowin ocenił, że to jest "wielki, historyczny gest" prezydenta Dudy. "Jeżeli chodzi o stronę izraelską czy szerzej kręgi żydowskie, jestem przekonany, że wystąpienie pana prezydenta odbije się szerokim echem, zostanie bardzo pozytywnie przyjęte" - powiedział wicepremier.

Skomentował także słowa ambasador Izraela w Polsce Anny Azari, która podczas obchodów rocznicy Marca'68 na Dworcu Gdańskim, powiedziała: "Przez ostatnie półtora miesiąca już wiem jak łatwo w Polsce obudzić i przywołać wszystkie demony antysemickie - nawet, kiedy w kraju prawie nie ma Żydów. Są ludzie, którzy mówią, że wtedy nie było Polski".

Gowin powiedział, że wydaje mu się, że słowa Azari były mało przemyślane. "Niepotrzebnie te słowa dodają benzyny do ognia" - powiedział wicepremier.

Podkreślił, że należy do polityków znanych z poglądów filosemickich i zawsze uważał, że Izrael powinien być strategicznym sojusznikiem Polski. "Ale też muszę obiektywnie powiedzieć, ze smutkiem, że skala antypolonizmu, który ujawnił się przy okazji całego zamieszania wokół ustawy o IPN, jest bez porównania większa w środowiskach żydowskich niż skala antysemityzmu w Polsce" - powiedział Gowin.

Zaznaczył, że ci, którzy dzisiaj głoszą hasła antysemickie, sprzeniewierzają się zasadom moralnym, a po drugie "są pożytecznymi idiotami" - służą wrogom Polski. "Dają argumenty tym, którzy chcą zohydzić wizerunek Polski na świecie" - podkreślił Gowin.

8 marca 1968 r. na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się wiec protestacyjny w związku ze zdjęciem przez władze komunistyczne wystawianych w Teatrze Narodowym "Dziadów" w inscenizacji Kazimierza Dejmka oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Zgromadzeni na wiecu studenci zostali brutalnie zaatakowani przez oddziały milicji oraz "aktyw robotniczy".

Stało się to początkiem tzw. wydarzeń marcowych, czyli kryzysu politycznego związanego z falą studenckich protestów oraz walką polityczną wewnątrz PZPR, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy, z powodu której Polskę opuściło kilkanaście tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa