Państwo Islamskie (IS) zostało zepchnięte do narożnika, ale jeszcze nie zostało pokonane. Bojownicy zaczną teraz działać w podziemiu - powiedział w wywiadzie dla belgijskiego nadawcy radiowo-telewizyjnego VRT News dowódca wojsk belgijskich w Iraku Carl Gillis.

W 2017 r. Państwo Islamskie (IS) utraciło większość kontrolowanego przez siebie terytorium w Syrii i Iraku. Belgia prowadziła naloty na północny Irak z wykorzystaniem myśliwców F-16, które obecnie stacjonują w Jordanii.

Komandor Gillis odpowiada za udział belgijskich sił zbrojnych w operacji międzynarodowej koalicji przeciwko IS.

"ISIS (straciło) 98 proc. kontrolowanego przez siebie terytorium, obszaru trzykrotnie większego niż Belgia. Stracili kontrolę nad około 8 milionami cywilów. Machina propagandowa zaczyna zwalniać, stracili też dostęp do źródeł dochodów, produkcji ropy naftowej" - powiedział w wywiadzie.

Jego zdaniem Państwo Islamskie, by uzyskać środki potrzebne na działalność, zajmie się teraz wymuszeniami i kradzieżami. "ISIS nie jest jeszcze pokonany, w Iraku wróg zmienił się, zszedł pod ziemię i stamtąd będzie przeprowadzać ataki. Zmienił się także w innych krajach: Afganistanie, Mali, w Nigrze" - powiedział. Bojownicy IS jeszcze będą dawać o sobie znać "przez jakiś czas" - dodał.

Jak informuje portal FlandersNews, przed końcem roku w Iraku holenderskie myśliwce zastąpią belgijskie F-16. Jednak liczba belgijskich żołnierzy, którzy służą w wojskach lądowych, zostanie podwojona - do 100.

Gillis powiedział VRT, że cel obecności militarnej Belgii w Iraku jest dwojaki. Po pierwsze szkolenie sił irackich (126 tys. osób przeszkolonych w ciągu dwóch lat), a po drugie zapewnienie wsparcia w walce z IS.

Wojska belgijskie są w Iraku w ramach międzynarodowej operacji obejmującej siły zbrojne około 60 krajów.

Międzynarodowa interwencja przeciwko Państwu Islamskiemu to odpowiedź na ekspansję islamistów na Bliskim Wschodzie. W skład zbrojnego sojuszu weszły zarówno państwa zachodnie, jak i kraje arabskie. Naloty doprowadziły do znacznego zniszczenia potencjału bojowego Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie oraz zahamowały ekspansję terytorialną samozwańczego kalifatu na terytorium Syrii i Iraku. Ich celem jest również wsparcie bojowe dla sojuszników, w tym głównie kurdyjskich ugrupowań militarnych i irackich sił bezpieczeństwa.

Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, kiedy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już ponad sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 300 tys. ludzi, a 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)