Rok więzienia w zawieszeniu oraz dwuletni zakaz pracy w Straży Granicznej - taki wyrok zapadł w czwartek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku wobec funkcjonariusza SG, który nie powiadomił przełożonych o tym, że był karany. Wyrok jest prawomocny.

Pogranicznik (obecnie zawieszony w służbie) oskarżony był o to, że nie dopełnił w ten sposób obowiązków służbowych. W I instancji został za to skazany, sąd odwoławczy wyrok ten w dużej części utrzymał; 2-letni zakaz zajmowania stanowisk w instytucjach publicznych zamienił na zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza SG.

Sprawa dotyczyła mężczyzny, który, pracując w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej w Białymstoku, przez kilka lat nie informował przełożonych o tym, że formalnie jest osobą skazaną. Chodziło o wyrok za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, a potem również - kierowanie samochodem mimo zakazu związanego z tą pierwszą sprawą.

Pogranicznik, zatajając te informacje, miał osiągnąć korzyść majątkową i osobistą - uniknął zwolnienia z SG i utraty wynagrodzenia za pracę.

Apelację złożył obrońca; domagał się uniewinnienia lub uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi rejonowemu.

Sąd okręgowy apelację oddalił. Jak mówił sędzia Wiesław Oksiuta, apelacja była bezzasadna, a analiza materiału dowodowego zrobiona przez sąd I instancji "nie naruszyła reguł".

W ocenie sądu okręgowego, oskarżony miał wiedzę i obowiązek "niezwłocznie" poinformować przełożonych o wszczętych i zakończonych postępowaniach karnych przeciw niemu. Oskarżony podczas procesu argumentował, że wysyłał raporty w tej sprawie pocztą, ale te do przełożonych nie dotarły.

Oksiuta uzasadniał, że mężczyzna, który jest prawnikiem, ma szerszą wiedzę z zakresu prawa niż przeciętny obywatel. "W związku z tym nielogicznym jest, w ocenie sądu okręgowego, jak twierdził (oskarżony - PAP), wysyłanie jakże ważnego dokumentu, raportu, pocztą i (...) niewysyłanie listem poleconym" - mówił Oksiuta. Dlatego - jak dodał - ocena wyjaśnień oskarżonego nie zasługiwała na uwzględnienie.

Sędzia mówił też, że mężczyzna, będąc doktorantem specjalizującym się w prawie karnym wojskowym, znał przepisy prawa karnego procesowego i wiedział, że o zakończeniu takiego procesu należy poinformować przełożonych. "Nie ulega wątpliwości, że oskarżony godził w interes publiczny, wizerunek formacji, jaką jest straż graniczna" - mówił sędzia. Dodał, że mężczyzna zatajając wiedzę przed swoimi przełożonymi działał w celu uzyskania korzyści osobistej i majątkowej.

W ocenie sądu, 2-letni zakaz zajmowania stanowisk w instytucjach publicznych był środkiem karnym "zbyt szerokim", który mógł wykluczyć oskarżonego z rynku pracy. Dlatego - jak argumentował Oksiuta - ograniczono go do zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza SG, czyli instytucji, w której mężczyzna dopuścił się przestępstwa.

Jak poinformowała wcześniej PAP rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz, sprawa wyszła na jaw podczas postępowania sprawdzającego, które co jakiś czas przechodzi każdy funkcjonariusz SG. (PAP)

autorzy: Sylwia Wieczeryńska, Robert Fiłończuk