Totalne upartyjnienie państwa - tak do proponowanych przez PiS zmian w ordynacji wyborczej do samorządów odniósł się w poniedziałek w Opolu Paweł Kukiz. Lider Kukiz'15, jak powiedział, jest "przerażony" tym, co robi obecna władza.

W jego ocenie nowe zasady doprowadzą do sytuacji, w której kandydaci z komitetów obywatelskich i mniejszych ugrupowań nie będą mieli szans w wyborach, a samorządami rządzić będzie monopol lub duopol partyjny.

"Mamy do czynienia z totalnym upartyjnieniem państwa, gdzie jedna partia, którą wybrało osiem milionów ludzi, chce pozyskać takie instrumenty, by mogła sprawować absolutną władzę nad 36 milionami. Zmiana ordynacji wyborczej, likwidacja Jednomandatowych Okręgów Wyborczych w samorządzie równa się totalnemu upartyjnieniu państwa podobnemu do tego z komunistycznych czasów, kiedy to naczelnicy byli przywożeni w teczkach przez I sekretarzy" - uważa Kukiz.

Według innego polityka Kukiz'15 posła Pawła Grabowskiego zmiany proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość mają na celu zastąpienie procedur demokratycznych władzą partii politycznej, która będzie mogła swobodnie obsadzać stanowiska samorządowe wskazanymi i zależnymi od partii osobami. W ocenie Grabowskiego silne partie będą mogły wystawiać listy swoich kandydatów nawet w miejscach, gdzie do tej pory nie działały ich struktury, a kandydaci nie będą musieli mieć związku z terenem, z którego będą kandydować.

"Być może jest to ostatnia kadencja w samorządzie, gdy w radach są mieszkańcy tych gmin. Ich miejsce wkrótce zajmą komisarze wskazani i przywiezieni w teczce przez partię" - uważa poseł Grabowski.

Zdaniem Kukiza winę za obecną sytuację ponosi także Platforma Obywatelska, która przez osiem lat swoich rządów nie stworzyła praw chroniących mechanizmy demokratycznego państwa. "Platforma ponosi winę w sposób przeogromny za to, jakie możliwości posiada Prawo i Sprawiedliwość przy sprawowaniu władzy" - podkreślił Kukiz. Jednocześnie przyznał, że partia władzy korzysta jedynie z legalnych narzędzi przewidzianych w konstytucji.

"Platforma miała osiem lat na to, żeby wprowadzić takie zmiany ustrojowe, które uniemożliwiają jakiejkolwiek władzy sprawować ją w sposób autorytarny. Wielokrotnie byłem u prezydenta (Bronisława) Komorowskiego. Rozmawiałem z panem (Pawłem) Grasiem i premierem (Donaldem) Tuskiem o konieczności wprowadzenia chociażby referendum obywatelskiego, którego wynik byłby obligatoryjny dla władz. Nie zrobili tego. W tej sytuacji odwoływanie się przez nich do arbitrażu zewnętrznych podmiotów, gdy oni sami narobili tego bałaganu, jest nieuprawnione i zwyczajnie antypolskie" - uważa Kukiz.

Za najważniejszą kwestię w tej chwili Kukiz uznał walkę o utrzymanie JOW w samorządach i ograniczenie wpływu partii na państwo. Jak poinformował, w tym celu rozpoczął już rozmowy z organizacjami samorządowymi oraz prezesem PSL i jest otwarty na współpracę z kolejnymi podmiotami życia politycznego. "To jest wojna. I kiedy jest wojna, nie jest ważne, czy człowiek który razem z tobą broni przed wrogiem twojego terenu, twojego podwórka, ma lewicowe czy prawicowe poglądy. Dla nas takim wrogiem staje się partia władzy. Niestety" - wyjaśniał Kukiz.

"Za kilka lat będziemy mieli do czynienia z rewolucją. Kiedy nastąpi krach gospodarczy, kiedy coś się zdarzy takiego, że nagle ludzie ochłoną, dojdzie do rzezi. Bo to wszystko zmierza w kierunku systemu, ustroju, bardzo podobnego do systemu komunistycznego, totalitaryzmu. Jestem przerażony tym, co robi obecna władza" - powiedział Kukiz.

Projekt zmian m.in. w Kodeksie wyborczym złożony przez posłów PiS zakłada m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, zmniejszenie liczebności mandatów w okręgach wyborczych do rad powiatów i sejmików województw. Przewiduje reformę Państwowej Komisji Wyborczej: PiS chce, by 7 na 9 jej członków wybierał Sejm (obecnie 9-osobowy skład tworzy po 3 sędziów delegowanych tam przez TK, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.