KRS, która powinna stać na straży porządku prawnego i przestrzegać przepisów oraz procedur, nie zastosowała się do litery prawa, nie powołując asesorów. Może to oznaczać, że motywy były czysto polityczne – powiedział PAP poseł Marek Ast (PiS).

W poniedziałek rzecznik KRS Waldemar Żurek poinformował, że Rada postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości. "Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw" - zaznaczył. Dodał, że jest to spowodowane niespełnianiem kryteriów ustawowych. Chodzi o absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, którzy pod koniec września br. odebrali akty mianowania od ministra sprawiedliwości. Zgodnie z uchwaloną 11 maja br. nowelą kilku ustaw minister sprawiedliwości dokonuje mianowania na stanowisko asesora na czas nieokreślony. KRS ma natomiast prawo do sprzeciwu wobec powierzenia asesorowi obowiązków sędziego. We wtorek KRS uzasadniła decyzję brakami formalnymi, m.in. brakiem zaświadczeń lekarskich i psychologicznych.

Asesorzy z listy MS po ogłoszeniu decyzji KRS wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, że "sprzeciw KRS wobec wszystkich 265 asesorów nie jest oparty na okolicznościach, które w świetle przepisów mogą stanowić podstawę takiej decyzji". Dodali, że "chcą wykonywać służbę w sposób bezstronny, z dala od sporów politycznych".

Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości Marka Asta KRS w tym wypadku podjęła "bardzo wątpliwą decyzję z prawnego punktu widzenia". „KRS, która powinna stać na straży porządku prawnego i skrupulatnie przestrzegać przepisów oraz procedur, w tym wypadku nie zastosowała się do litery prawa. Może to oznaczać jedynie, że motywy były czysto polityczne” – zauważył poseł.

„KRS, rozpatrując tę sprawę, przyznała, że od strony formalnej wszystkie niezbędne dokumenty były przez asesorów złożone, ponieważ brak dokumentów skutkowałby tym, że sprawa nie powinna być w ogóle rozpatrywana. W tej sytuacji nie powinna była wydać rozstrzygnięcia, które odmawiało powołania tych osób na stanowiska sędziów, motywując to brakiem dokumentów” - wyjaśnił Ast.

Zdaniem rozmówcy PAP jest to „sytuacja zupełnie niezrozumiała, dlatego że asesorzy po Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, to wysoko kwalifikowani fachowcy, którzy po to tę trudną i wymagającą szkołę kończą, żeby stać się sędziami. Nie są to ludzie kierujący się motywami politycznymi, tylko tacy, którzy wybrali ścieżkę kariery w zawodach prawniczych”.

„Jeżeli KRS podejmuje tego rodzaju decyzję tylko z tego względu, że wnosił o to minister sprawiedliwości, to pokazuje tym swoją małość. Wdaje się w spór zupełnie absurdalny politycznie” - stwierdził Marek Ast.(PAP)

autor: Sandra Bober

edytor: Anna Dudzik