Ok. 10 tys. rumuńskich lekarzy uczestniczyło w czwartek w proteście w stolicy kraju, Bukareszcie, przeciwko ustawie, która - według jego organizatorów - podnosząc płace lekarzy o 25 proc., jednocześnie poważnie ogranicza ich dochody z tytułu nadgodzin i dyżurów.

"Rząd zapowiada, że ustawa, która wejdzie w życie w styczniu 2018 roku, oznacza wzrost płac lekarzy, ale w praktyce redukuje nasze dochody" - cytuje rumuńska agencja Agerpress wypowiedź młodej lekarki uczestniczącej w proteście.

Zgodnie z nową ustawą rumuńscy lekarze będą otrzymywali jedynie 30 proc. dotychczasowych dodatków za pracę w nadgodzinach i dyżury oraz utracą prawo do bezpłatnych posiłków na terenie zakładu leczniczego.

Prezes związku zawodowego pracowników służby zdrowia Sanitas, Leonardo Barescu, obawia się, że nowe regulacje w sprawie płac personelu medycznego pogłębią zjawisko ucieczki lekarzy i pielęgniarek z Rumunii lub ich przechodzenia do prywatnego lecznictwa.

Bukareszteńska demonstracja personelu medycznego była również protestem przeciwko rządowym planom przerzucenia ciężaru utrzymania służby zdrowia z pracodawców na samych pracowników. Pracodawcy mieliby być zwolnieni od płacenia składek na ubezpieczenia społeczne pracowników.

Rumuński rząd zapowiedział, że jeszcze w czwartek premier Mihai Tudose przyjmie delegację związku pracowników służby zdrowia w celu poszukiwania kompromisu, który zapobiegłby ich strajkowi generalnemu. (PAP)