Projekt PSL, by przez cały rok obowiązywał w Polsce czas letni, może wejść w życie już od przyszłego roku. Sejmowa komisja jednogłośnie poparła wczoraj projekt PSL zakładający, że w Polsce przez cały rok obowiązywać będzie obecny czas letni.
– Myślę, że zadecydował głos społeczeństwa i zdrowy rozsądek – kwituje szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Projekt ma spore szanse na uchwalenie. Zwłaszcza że znalazł poparcie wśród posłów PiS. – Propozycja jest taka, by zmiana zaczęła obowiązywać od października 2018 r. – potwierdza poseł PiS Jerzy Polaczek. Także przewodniczący komisji administracji i spraw wewnętrznych Arkadiusz Czartoryski (PiS) jest zdania, że decyzja komisji to „dobry prognostyk”.
Jedynym niepewnym elementem układanki jest to, co na ewentualną zmianę powie Bruksela. – Merytorycznie jest ponadpartyjna zgoda co do propozycji PSL. Pojawiły się jednak argumenty, że tego typu regulacje powinny uwzględniać regulacje unijne. Dlatego poczekamy na oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie, w ramach którego dokonana zostanie interpretacja dyrektywy unijnej – mówi Czartoryski. Chodzi o dyrektywę w sprawie ustaleń dotyczących czasu letniego. Zgodnie z jej przepisami istnieje obowiązek publikacji co pięć lat harmonogramu dla czasu letniego.
Zdaniem ludowców zmiana czasu przynosi więcej niedogodności niż korzyści. Nie chodzi jedynie o względy zdrowotne, ale o realne konsekwencje gospodarcze. „Pociągi i samoloty są zmuszone dostosować´ się do przesunięcia czasu, co niekiedy oznacza godzinny postój lub specjalną zmianę rozkładu. Banki ogłaszają przerwy techniczne w celu wprowadzenia zmiany czasu, podczas których usługi bankowości elektronicznej są niedostępne. Konieczne jest również przestawianie zegarków, harmonogramów pracy w przedsiębiorstwach czy indywidualnych zajęć” – przekonują autorzy projektu. Jak wynika z zeszłorocznego raportu Fundacji Republikańskiej i Stowarzyszenia Koliber, 76 proc. obywateli UE jest niezadowolonych ze zmiany czasu.