Niemieckie MSW poinformowało w piątek o zdelegalizowaniu portalu internetowego, który zdaniem władz był wykorzystywany m.in. do rozpowszechniania "sprzecznych z konstytucją treści skrajnie lewicowych".

Dalsze korzystanie z portalu linksunten.indymedia będzie odtąd traktowane jak przestępstwo - powiedział w Berlinie minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere.

Decyzja władz oznacza, że dostawcy usług internetowych są zobowiązani do zablokowania wskazanej strony internetowej; internautom próbującym uzyskać do niej dostęp ukazuje się oficjalne ostrzeżenie lub powiadomienie o wystąpieniu błędu. Czasem portale próbują omijać to ograniczenie, przenosząc się na zagraniczny serwer lub korzystając z zapewniającej anonimowość sieci Tor.

Na Twitterze niemieckie MSW określiło linksunten.indymedia jako "główną platformę komunikacyjną wśród skłaniających się ku przemocy przedstawicieli skrajnej lewicy". Portal miał im służyć do wymiany informacji na temat metod protestowania z użyciem przemocy oraz do rozpowszechniania "niekonstytucyjnych treści skrajnie lewicowych".

Według władz działający od 2009 roku portal posłużył m.in. uczestnikom skrajnie lewicowych protestów podczas lipcowego szczytu G20 w Hamburgu. Podczas zamieszek i starć z policją rannych zostało wówczas blisko 2300 policjantów. Pod hasłem "Witajcie w piekle" demonstranci okradali sklepy, podpalali samochody, a funkcjonariuszy policji, którzy próbowali ich rozproszyć przy użyciu m.in. armatek wodnych i pałek, obrzucali kamieniami i koktajlami Mołotowa.

"Wydarzenia w Hamburgu pokazały, jakie skutki może mieć tego typu nagonka" - podkreślił de Maiziere.

MSW przedstawiło siedmiostronicowy wybór wpisów z portalu, zawierających m.in. treści karalne, przyznanie się do popełnienia czynów karalnych oraz treści sprzeczne z niemiecką konstytucją. Niektóre wpisy dotyczyły bezpośrednio zamieszek podczas szczytu G20, np. apeli o atakowanie policjantów z użyciem środków pirotechnicznych. To wykracza poza granice dopuszczalnej kultury protestu - powiedział szef MSW.

Również w piątek policja przeszukała pięć lokali należących do działaczy skrajnej lewicy we Freiburgu w Badenii-Wirtembergii na południowym zachodzie Niemiec. Skonfiskowano komputery i broń, w tym noże, pałki gumowe, rurki i proce. Nikt nie został zatrzymany ani aresztowany.

Związek zawodowy niemieckiej policji (GdP) z zadowoleniem przyjął decyzję władz o delegalizacji skrajnie lewicowego portalu. (PAP)